Toczy się właśnie w mediach kolejna niepotrzebna burza w szklance wody na temat rzekomego faux-pas prezydenta Andrzeja Dudy podczas obchodów wybuchu II wojny światowej. Nie warto by nawet się do niej dołączać, gdyby nie to, ile uwagi i czasu antenowego ona przyciąga oraz jakie nieporozumienia i niewiedzę odsłoniła.
Tytuły typu „Duda na Westerplatte nie podał ręki Kopacz” mówią same za siebie. Gdyby jednak znajomość protokołu, zasad precedencji i biznesowego savoir-vivre’u była wśród części dyskutantów choć trochę wyższa – to uniknęliby oni okazji do ośmieszania się. O ile można wybaczyć brak tej wiedzy zwykłym zjadaczom chleba, o tyle poważnym gazetom i tygodnikom, które wpływają na opinię publiczną już nie, bo to one malują obraz rzeczywistości. W tym wypadku malują obraz fałszywy. Niektóre co prawda wykorzystały opinie fachowców, ale zrobiły to w taki sposób, aby udowodnić swoją tezę. Zadano na przykład ekspertowi pytanie, kto powinien do kogo wyciągnąć pierwszy rękę. Ekspert zgodnie z prawdą odpowiedział, że prezydent. Ale nie zadano już pytania, kto do kogo powinien pierwszy podejść, a to zupełnie zmienia kontekst odpowiedzi.
Bo w polityce, jak w biznesie, obowiązuje zasada precedencji, czyli wyższości rangi i stanowiska nad płcią i wiekiem. Zasady te są inne niż zasady towarzyskiego savoir-vivre’u, dlatego dla niektórych mogą być mylące. Przywykliśmy, że to zawsze młodszy pierwszy pozdrawia starszego, czy mężczyzna pierwszy kłania się kobiecie. Gdybyśmy jednak te zasady stosowali w biznesie – i w polityce – to prezes pierwszy musiałby się kłaniać sekretarce, albo starszemu od siebie podwładnemu. Jeżeli oglądamy czasem filmy historyczne, to widzimy, że to damy dworu podchodzą do króla, który siedzi rozparty dumnie na tronie i kłaniają mu się nisko, nie zaś król kłania się im.
A więc to premier Ewa Kopacz, jako zajmująca stanowisko niższe rangą, powinna była podejść do prezydenta Andrzeja Dudy, jako pierwszej osoby w państwie. Ale nie powinna wyciągać ręki do niego pierwsza. Powinna poczekać, aż on do niej wyciągnie rękę i ją uścisnąć. To zawsze osoba wyższa rangą wyciąga rękę do osoby niżej w danej hierarchii. Dla ułatwienia: to osoba niżej mówi np. „Dzień dobry” do tej wyżej i podchodzi do niej z zamiarem, ale tylko zamiarem, powitania się, natomiast inicjatywa podania ręki należy wyłącznie do osoby wyższej rangą.
Ewa Kopacz, ignorując Prezydenta, zaczęła od podawania ręki swoim współpracownikom – można rozumieć, że znacznie niższych rangą niż Prezydent RP – którzy ją otoczyli. Prezydent Duda odwrócił się do premier Kopacz, może z nadzieją, że ta zastosuje się do zasad protokołu, i czekał kilka sekund, ale gdy zobaczył, że musiałby się do niej przedzierać przez tłumek jakichś urzędników zrezygnował – zgodnie z zasadami protokołu i precedencji – i odszedł.
Niektórzy komentatorzy wskazują również na możliwy błąd lub brak zdecydowania ze strony otoczenia prezydenta Dudy, którzy powinni byli odsunąć na bok współpracowników E. Kopacz, aby utorować jej drogę do prezydenta, ale nagrania wyraźnie pokazują brak chęci premier Kopacz do przywitania się z prezydentem. Wielokrotne zapoznanie się z nagraniami pokazuje jednoznacznie, że takie zachowanie pani premier nie jest przypadkowe, lecz zaplanowane. Tym bardziej, że w swoim wcześniejszym przemówieniu i powitaniu pominęła ona prezydenta, podczas gdy on rozpoczął swoje przemówienie od powitania jej.
Niepodanie ręki E. Kopacz można by rozpatrywać jako niewybaczalną gafę ze strony Andrzeja Dudy jedynie w sytuacji, gdyby podeszła ona do niego, a on ją zignorował. W sytuacji, gdy to ona zignorowała zasady precedencji i protokołu wszelka krytyka należy się tylko p. premier i jej otoczeniu – bez względu na preferencje polityczne i bez względu na to, że jest ona kobietą.
Zbigniew Lazar, założyciel i prezes Modern Corp.
Sprawdź e-kurs Akademii PRoto: Zarządzanie zmianami. Prowadzi: Zbigniew Lazar