W niedzielę 3 lutego 2019 roku Robert Biedroń zaprezentował partię „Wiosna”, swój nowy projekt polityczny. Podczas konwencji na warszawskim Torwarze przedstawił swój program oraz członków partii.
Jak opisują media, na wydarzenie przyjechali ludzie z całego kraju, a przed wejściem ustawiła się kolejka. Konwencja rozpoczęła się piosenką „Ale to już było”, po niej wyemitowano klipy, w których występujące osoby narzekały na obecną sytuację w kraju oraz mówiły o swoich oczekiwaniach. Podczas wydarzenia odegrano także „Odę do radości”.
Robert Biedroń deklarował, że chce zakończenia „wojny polsko-polskiej” i powiewu świeżości w polityce. Zaprezentował kilkanaście postulatów programowych, wśród których znalazły się m.in. wprowadzenie gwarantowanej emerytury w wysokości 1600 zł, zapewnienie dostępu do lekarza specjalisty w ciągu 30 dni, zamknięcie kopalni węgla do 2035 roku, renegocjacja konkordatu czy reforma mediów publicznych, które Biedroń chce „odpartyjnić” i których wydatki (włącznie z wynagrodzeniami pracowników) ma ujawnić.
„Program Wiosny powstał, bo – tak jak Wy – marzymy o lepszej Polsce. O państwie, któremu można zaufać, które nikogo nie zostawia z tyłu i w którym każdy jest wolny, by być kim chce. Nasz program powstał we współpracy z Wami – na podstawie wielu miesięcy czasem łatwych, czasem trudnych, ale zawsze inspirujących rozmów ze wszystkimi, którzy przyszli na spotkania w miastach i miasteczkach całej Polski. Teraz czas, by wprowadzić nasz program w życie” – napisano na stronie internetowej partii.
Zapytaliśmy ekspertów, jak oceniają start partii oraz zaprezentowany przez Roberta Biedronia program.
Na bogato
Dr Wojciech K. Szalkiewicz, politolog i specjalista ds. komunikacji społecznej i marketingowej, zauważa, że partię Wiosna zaprezentowano na kosztownej, profesjonalnej konwencji. „Było na bogato i z przytupem – i to pierwszy błąd, bo od razu zaczęły się pojawiać pytania o to, kto finansuje ten ruch” – zwraca uwagę. „Niektórzy eksperci od eventów szacują nawet, że potrzebne było około miliona złotych” – dodaje.
Rozmach konwencji zauważa także dr Krystian Dudek, prezes Instytut Publico i prezes PSPR. „Zgodnie z powiedzeniem – jak cię widzą tak cię piszą – jeśli ugrupowanie chce prezentować się jako jedno z wiodących – musi taki obraz zaprezentować wyborcom, tak musi się pozycjonować. To Biedroniowi się udało. Konwencja prezentowała się na poziomie czołowej partii politycznej, widzowie mogli zobaczyć i uwierzyć, że to nie udawanie i puszenie się, tylko poważny projekt o dużym potencjale. Całość mogła imponować, szczególnie gdy zestawimy ją z aktywnością wizerunkową partii z tej samej strony sceny politycznej” – mówi.
Zdaniem dr. Szalkiewicza kłopotem jest także nazwa partii. „Bogusław Chrabota w komentarzu w Rzeczpospolitej nazwał Wiosnę Biedronia »infantylną« i ja się pod tym podpisuję” – przyznaje ekspert. „Rozumiem intencje i przesłanie – świeżość, odnowa i tak dalej – ale użycie słowa »wiosna« w nazwie poważnego ugrupowania politycznego nie jest najtrafniejsze. Nie niesie żadnego politycznego przesłania. Mogłyby się tak nazywać fundacja czy stowarzyszenie, ale ugrupowanie, które ma nieść zmianę na scenie politycznej – raczej nie” – ocenia.
Zobacz też: Jak skonfiguorwać monitoring internetu dla wyrażeń wieloznacznych
„Podczas skutecznej wizerunkowo konwencji założycielskiej partii Wiosna Robert Biedroń pokazał charyzmę godną lidera, szeroko zakrojony program polityczny i drużynę startową” – mówi dr Łukasz Przybysz z Wydziału Dziennikarstwa, Informacji i Bibliologii Uniwersytetu Warszawskiego. „Mimo rozmachu tworzenia i stania na czele nowego ugrupowania, pozostaje liderem niszy obywateli: liberalnych lewicowych antyklerykałów, nieakceptujących rządów PiS. Nie jest to głos ogółu i długo może nie być, więc nie oczekujmy rewolucji” – dopowiada.
Dla każdego coś miłego…
W ocenie dr. Szalkiewicza program partii Wiosna jest „do wszystkich i do nikogo”. „Nie ma określonego odbiorcy i wyrazistego, unikalnego przesłania. Robi wrażenie pudełka, do którego wsypano różne klocki i które opatrzono napisem »nasz program«. Postulaty Biedronia nie są ani do końca socjalistyczne, ani lewicowe” – mówi.
Również dr Krystian Dudek, jest zdania, że program jest pełen obietnic dla różnych grup społecznych. „Trudno się nie zgodzić z komentarzem, że wiele w nim deklaracji, z czego większość nie przedstawia pomysłu na finansowanie. Zgodnie z prognozami marketingu politycznego na rok 2019, jakiś czas temu przygotowanymi dla PRoto.pl, będzie to rok obietnic, zapewnień i deklaracji troski o obywatela ze wszystkich stron sceny politycznej. Będzie też nieustanna wzajemna krytyka, bo zgodnie z regułami marketingu politycznego – polityk musi opowiedzieć siebie, ale też swoich rywali” – zwraca uwagę.
„Program Biedronia jest odważny (bez kopalń do 2035), brawurowy (małżeństwa jednopłciowe), ale też nie do końca policzony (koszty emerytur, płac minimalnych) i niedookreślony (brak strategii na politykę zagraniczną)” – ocenia dr Łukasz Przybysz. „Wiosna proponuje rozwiązania na trzech poziomach: soft – świeckie państwo, edukacja seksualna, równe płace, medium – odpartyjnienie państwa, komisja do rozliczenia PiS i hard – aborcja do 12 tygodnia, decentralizacja administracji czy zamykanie kopalń i zmiany w 500+” – wylicza.
W jego opinii to, czego brakuje, powinno zrodzić się w procesie dalszych konsultacji społecznych, pozyskiwaniu ekspertów dziedzin, w których program „kuleje”. „To w dużej mierze program stworzony dla partii, która ma rządzić w Polsce, nie dla trzeciej siły w parlamencie, a więc mnóstwo pary pójdzie w gwizdek, ale wizja została przedstawiona” – przyznaje.
Dr Wojciech K. Szalkiewicz, mówiąc o programie partii Biedronia, również zwraca uwagę na brak elementów dotyczących polityki zagranicznej. „Można uznać, że Biedroń jest za Europą, ale za jaką, już nie wiadomo” – przyznaje. „Mało było też o gospodarce, bo choć wspomniano o likwidacji kopalni, to nie opisano, z jakich pieniędzy wszystkie inne obietnice będą realizowane. Nie wiadomo więc, czy to partia dla pracowników, czy dla pracodawców; czy jest za socjalizmem, czy za liberalizmem i tak dalej. Wiadomo za to, że mamy obiecanki dla różnych grup: aborcja na żądanie, rozdział państwa od Kościoła… Nie są to tematy na tyle nośne, by dało się nimi wygrać wybory” – sądzi.
Także zdaniem dr. Dudka Biedroń nie zdominuje dwóch czołowych partii, czyli PiS i PO. „Realnie oceniając, nie zdobędzie też samodzielnej większości. Zatem chcąc rządzić, będzie musiał pójść na spore kompromisy, bo żadna partia nie podpisze się pod jego wszystkimi obietnicami” – twierdzi ekspert. „Kogo i jaką grupę zatem odda w ofierze? O kogo będzie w stanie walczyć?” – zastanawia się. „Zbyt wiele obietnic nie do spełnienia, dla wszystkich, może stanowić pułapkę, w którą łatwo samemu wpaść” – dodaje.
Dr Szalkiewicz dostrzega także, że część głoszonych przez Biedronia pomysłów nie było unikalnych. „Politolodzy i inni komentatorzy już przypominają część postulatów Nowoczesnej, Ruchu Palikota czy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Tego typu partie jak Wiosna Biedronia są kolejną emanacją procesu poszukiwania przez wyborców ugrupowania, które będzie dobrze reprezentowało ich światopogląd. Wiele jednak takich bytów kończy dość podobnie, po jednej kadencji Sejmu, i wyniszczane są podobnymi problemami: brakiem pieniędzy, brakiem struktur i wewnętrznymi sporami o władzę” – przyznaje. Dodaje jednak, że pamięć wyborców „nie sięga tak daleko”. „Dla przeciętnego Kowalskiego podobieństwo do już umarłych lub jeszcze umierających bytów politycznych nie powinno być problemem. W końcu komunikację polityczną tworzy się, ukierunkowując ją na przyszłość, a nie na przeszłość” – podkreśla.
„Trudno odmówić Biedroniowi nowatorskiego podejścia do opracowania swojego projektu” – komentuje dr Krystian Dudek. „Liczne wydarzenia w skali kraju, spotkania face to face, burze mózgów, przemyślany plan wprowadzania swojej marki na krajową scenę polityczną. To wszystko może się podobać, pozwala utożsamiać się z kreowanym nowym liderem sceny krajowej” – ocenia. I dodaje, że jak każdy nowy produkt na rynku, Biedroń musi się wyróżnić. „Musi być wyrazisty i odnosić się do potrzeb społecznych, które miał okazję poznać podczas swojego tournée po kraju. Stąd wiele akcentów bazujących na fali wywołanej filmem »Kler«, stąd mocna deklaracja o górnictwie, nawiązanie do smogu czy obietnice dania więcej wszystkim. Kto by nie chciał? Pytanie: kto da?” – zwraca uwagę.
„Biedroń deklaruje koniec wojny polsko-polskiej, a jednocześnie Wiosną wbija klin między PiS i PO, idzie także po zwolenników lewicy. Taki ferment prowadzi do rozdrobnienia głosów, może więc się powtórzyć przypadek partii Razem, Nowoczesnej czy Ruchu Palikota” – wskazuje dr Łukasz Przybysz. „Daje za to dużo nowej energii, rozbudza marzenia wielu o innej Polsce” – zauważa. W jego ocenie jednak Biedroń źle rozgrywa kwestię startu do europarlamentu.
„Biedroń zyskał popularność, która jest jego kapitałem. Ma urok, jest bezpośredni i otwarty, budzi sympatię. Tym wyróżnia się na tle liderów konkurencyjnych ugrupowań, którzy rządzą twardą ręką i kojarzą się z bezkompromisowością, stosowaną także wobec swoich koalicjantów” – ocenia tymczasem szef Instytutu Publico i prezes PSPR. Dr Dudek podkreśla też, że ludzie głosują emocjonalnie, nie znają detali programów i wybierają te obietnice, które są im bliższe. „Biedroń mówił ładnie i do wszystkich. Zaproponował dla każdego coś dobrego. Czy to wystarczy na rozkochanie Polaków? Czekamy na pierwsze sondaże” – podsumowuje.
„Nie ulega zaś wątpliwości, że obserwowanie tworzącej się partii jest interesujące, a sprawdzanie realizacji jej wizji w realnym świecie jeszcze ciekawsze” – przyznaje dr Przybysz.
„Samemu Biedroniowi życzę powodzenia, choć nie wróżę sukcesów – chyba że wsłucha się w głos specjalistów od komunikacji i analityków politycznych i wykorzysta ich porady w codziennej pracy. Wtedy może mieć szansę nie tylko na kilka, kilkanaście miejsc w parlamencie” – kończy z kolei dr Szalkiewicz.
Zebrali: Małgorzata Baran, Maciej Przybylski