Koncepcja CSR znana jest na świecie od mniej więcej 4000 lat. Już Kodeks Hammurabiego uznawał w skrajnych przypadkach dotkliwą karę wobec przedsiębiorców, których działalność była krzywdząca dla społeczeństwa i ówczesnych interesariuszy. Od tamtych czasów o 180 stopni zmieniła się ta perspektywa w kwestii odpowiedzialności i etyki. Dziś niektóre praktyki rynkowe korporacji doprowadzają do upadku, ale nie swojego, a swoich interesariuszy.
CSR to mówiąc najogólniej dobrowolna i zintegrowana strategia zapewnianiająca zrównoważony rozwój samej firmy, ale także jej interesariuszy z uwzględnieniem poszanowania dobra środowiska naturalnego. To działanie etyczne, które przekracza minimalny poziom zobowiązań wobec interesariuszy narzucony firmie przez prawo. W praktyce niektóre korporacje nie tylko, że nie uwzględniają wartości i interesu ważnej grupy interesariuszy jakimi są podwykonawcy, co działają w stosunku do nich nieetycznie łamiąc przy tym obowiązujące w Polsce prawo. To firmy mające dumnie od wielu lat na sztandarach wypisane drukowanymi literami: przedsiębiorstwo odpowiedzialne społecznie, prezentujące roczne raporty w tym obszarze, zdobywające nagrody branżowe za wyjątkową postawę.
Proceder wydłużania terminów płatności
SKM SAR odbiera od pewnego czasu sygnały z rynku, od agencji lub innych stowarzyszeń o procederze wydłużania terminów płatności za wykonaną usługę lub produkt. Praktyka stosowana jest najczęściej przez duże korporacje, zarówno polskie jak i międzynarodowe.
60, 90 lub 120 dni płatności staje się dziwnym standardem rynkowym. Najczęściej w branży komunikacji marketingowej już na etapie przetargu pojawia się pytanie czy agencja akceptuje terminy płatności np. powyżej 120 dni. Nie zgodzenie się na taki termin automatycznie w wielu przypadkach dyskwalifikuje agencję. Drugą praktyką jest sugerowanie niekorzystnych zapisów regulujących płatności na etapie finalizacji umowy. W obu momentach podwykonawcy są postawieni pod ścianą.
Jeśli chodzi o kwestie prawne, zgodnie z zapisami uchwalonej 8 marca 2013 r. ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych płatność powinna być dokonana w ciągu 30 dni. Później można już naliczać odsetki, czego agencje nie robią, bo nie chcą wpływać negatywnie na przyszłe relacje z klientem. Druga ustawa z 16 lutego 2007 roku o ochronie konkurencji i konsumentów zabrania nadużywania pozycji dominującej poprzez narzucanie m.in. odległych terminów zapłaty. Narzucanie terminów przekraczających 60 dni istotnie narusza interesy przedsiębiorcy, podwykonawcy, co stoi w sprzeczności z ustawą o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji.
Być albo nie być dla agencji
Wynagrodzenie po 60, 90 czy po 120 dniach, to poważny zator płatniczy. Szczególnie dla podmiotów z sektora MSP, do którego zalicza się ponad 90% agencji. Posiadanie w swoim portfolio jednego lub więcej klientów, którzy narzucili takie warunki może prowadzić do zachwiania cash flow i w efekcie do bankructwa. Jakie jest rozwiązanie?
Zrezygnować z kontraktu, przyjąć takie warunki lub „lewarować się” kredytem obrotowym lub factoringiem. I tutaj pojawia się kolejne pytanie, kto płaci za koszt faktoringu lub kredytu? Nie słyszałem o przypadku, w którym koszt pieniądza pokrywałaby korporacja, czyli klient. W efekcie mali kredytują znacznie większe podmioty, a mówiąc wprost duzi żerują na mniejszych.
Jak pokazują badania[1], obecnie Polska jest na szarym końcu Europy jeśli chodzi o problem i powszechność wydłużania terminów płatności. Co bardzo symptomatyczne, za nami są już tylko Grecy i Portugalczycy. Faktury opłacane powyżej 90 dni stanowią w Grecji 20 proc., w Portugali 12,4 proc., u nas już blisko 10 proc. Niestety trend ten jest coraz bardziej powszechny i obejmuje coraz więcej sektorów.
Potrzebny jest dialog obu stron
Nie możemy tolerować i przymykać oko na takie praktyki, nawet jeśli firma w stosunku do innych interesariuszy jest krystaliczna, prowadzi zintegrowane programy CSR i naprawdę w niektórych obszarach mogłaby stanowić wzór do naśladowania. Wydłużanie terminów płatności jest działaniem nieetycznym, nieodpowiedzialnym i często w sprzeczności z literą prawa. W żadnym razie nie powinniśmy dopuścić aby stało się standardem rynkowym. W tej materii obu stronom marketerom i agencjom potrzebny jest dialog. W kilku przypadkach SKM SAR podejmowało rozmowy z korporacjami. Przyniosły one porozumienia akceptowalne dla obu strony. Przykładem może tu być firma Nestle.
Dodatkowo Stowarzyszenie zamierza publikować raporty, organizować własne wydarzenia, panele dyskusyjne i round tables. Powołana zostanie Rada Ekspertów, w której będą zasiadać przedstawiciele różnych środowisk: przedsiębiorców w tym korporacji międzynarodowych, środowiska naukowego, agencji i organizacji branżowych, administracji publicznej i NGO’s. Będzie ona miała za zadanie wypracowanie kodeksu dobrych praktyk i stworzenie karty zasad współpracy z podwykonawcami.
Dzięki merytorycznej rozmowie, przedstawieniu racji jesteśmy w stanie osiągać konsensus. Ale do tego potrzebna jest chęć współpracy i dobra wola obu stron. Federacja Związków Komunikacji Marketingowej (FZKM) zrzeszająca najważniejsze organizacje branżowe: Stowarzyszenie Komunikacji Marketingowej, Organizację Firm Badania Opinii i Rynku (OFBOR), Związek Firm Public Relations (ZFPR), Polskie Stowarzyszenie Marketingu SMB i zrzeszone w nich agencje są gotowe żeby usiąść do stołu. Pytanie o drugą stronę.
Paweł Tyszkiewicz, pełnomocnik zarządu SKM SAR
Czytaj także:
Opóźnienia zapłaty w transakcjach handlowych – komentarz adwokata Macieja Ślusarka
[1] Raport „Barometr płatności na świecie 2015” przygotowany przez międzynarodową wywiadownię gospodarczą Bisnode D&B Polska