PRoto.pl: Czy Polacy potrafią rozmawiać o pieniądzach?
Inga K. Kowalewska, psycholog biznesu: Jesteśmy społeczeństwem, które w bardzo krótkim czasie przeszło od normy kulturowej „o pieniądzach nie wypada rozmawiać”, do żądań umieszczania zarobków w ogłoszeniach o pracę. Kiedyś po prostu nie było o czym rozmawiać, ponieważ wartość pieniądza była niemal żadna. W cenie raczej było radzenie sobie na wiele różnych, często niekonwencjonalnych sposobów, same pieniądze niewiele dawały, a posiadanie ich w dużej ilości powodowało podejrzliwość w otoczeniu.
Dziś wreszcie pieniądze stały się wyznacznikiem sukcesu, ale nadal pokutuje w Polsce podejrzliwość i opinia, że uczciwie nie da się zarobić dużych pieniędzy. Ogromne znaczenie ma też dominująca w Polsce religia, która promuje ubóstwo jako cnotę.
Potrzebujemy więc jeszcze dużo czasu, by wyjść z tych stereotypów i wsadzania ludzi, którym się dobrze powodzi, do jednego worka nieuczciwych lub cwaniaków. Z tego powodu wiele osób boi się mówić o pieniądzach. Powoli jednak zaczynamy dostrzegać w swoich zarobkach punkt, na którym można budować swój wizerunek czy poczucie własnej skuteczności. Dotyczy to zwłaszcza młodego pokolenia.
PRoto.pl: Jeśli już rozmawiać o zarobkach, to w jaki sposób i z kim? Jedni lubią się przechwalać stanem konta, inni wręcz przeciwnie – wolą w ogóle nie zabierać głosu.
I.K.K.: Przede wszystkim należy uznać zarobki za element naszego życia. Ważny element. Można i należy o nim rozmawiać, ale z osobami, którym ufamy lub z którymi dzielimy życie. To pozwala rozwiać wątpliwości, czasem motywuje do walki o więcej, czasem uspokaja rozbuchane aspiracje. Najważniejsze, by nauczyć się rozmawiać o pieniądzach rzeczowo i merytorycznie, bez emocji. To nie pieniądze są treścią życia, a to, co można za nie uzyskać. Rozmowa o zarobkach prowokuje do planowania wydatków, budowania oszczędności.
Na pewno natomiast nie należy być wylewnym w stosunku do osób obcych. Niezależnie od tego, czy robimy to, by poprawić sobie samopoczucie, pokazując, jak świetnie nam się powodzi, czy pożalić, że nie wystarcza nam do pierwszego podczas rozmowy o polityce. I nie chodzi tu o żadne konwenanse czy kulturę… chodzi o zwykłe bezpieczeństwo.
PRoto.pl: Czy pieniądze nie są łatwym tematem w Polsce z powodu sytuacji gospodarczej? Średnie pensje wciąż są u nas niższe niż na Zachodzie.
I.K.K.: Pieniądze klasyfikują nas w społeczeństwie, czasem szufladkują, a czasem otwierają wiele drzwi. Nic dziwnego, że chętniej o nich rozmawiają ci, którym ich nie brakuje. Jednak porównujemy się zazwyczaj z najbliższym otoczeniem, osobami, które znamy osobiście lub żyją obok nas. Tego rodzaju porównania mają znaczenie dla naszego samopoczucia. Świadomość, że gdzieś tam na świecie istnieją ludzie, którzy żyją na wyższym poziomie może rzeczywiście frustrować, jednak poprzez skalę problemu – wszyscy zarabiamy mniej – nie dotyka to nas osobiście, wręcz właśnie cementuje nas, pielęgnujemy w sobie to zespołowe poczucie krzywdy.
O wiele większe znaczenie dla naszego samopoczucia ma wciąż sąsiad, współpracownik, przyjaciel lub wróg. Jeśli powodzi im się lepiej, spada nasze poczucie skuteczności. A skoro istnieje ryzyko, że rozmowa o pieniądzach popsuje nam humor czy zagrozi zrujnowaniem naszego wizerunku, nieracjonalne byłoby w ogóle rozmawiać na taki temat. Dlatego unikamy konkretów, rozmawiamy wymijająco, pomijając szczegóły. W naturalny sposób próbujemy zachować dobre mniemanie o samym sobie, unikamy sytuacji, które mogą sprawić, że poczujemy, że jesteśmy naiwni, źle wynagradzani, zrobieni w balona przez szefa czy nieskuteczni w dbaniu o interesy swoje czy rodziny.
Rozmowa o finansach przychodzi nam z reguły łatwiej, gdy czujemy się usatysfakcjonowani z naszej pozycji finansowej lub nie przywiązujemy do niej żadnej wagi.
PRoto.pl: Czy można dziś mówić o tabu pieniądza w firmach? Czy coś się w tej kwestii zmieniło na przestrzeni lat?
I.K.K.: Od wielu lata nieśmiało przebijają się prośby o umieszczanie wynagrodzenia w ogłoszeniach rekrutacyjnych. Firmy jednak wciąż szukają pracowników i dobrych, i tanich jednocześnie, nie chcą zamykać sobie drogi do negocjowania wynagrodzenia. Ten stan utrzyma się tak długo, jak długo na rynku pracy rządzić będzie pracodawca, a przede wszystkim pracodawca niemyślący o pracowniku jako o inwestycji długoterminowej. Pracodawcy wciąż zdają się nie rozumieć, że filozofia budowy zespołu na zasadzie „nie ten, to inny” przestaje się sprawdzać w biznesie. Firmy powinny budować jednocześnie kapitał finansowy i ludzki, bo gdy z jakiegoś powodu zaczną się problemy w obszarze finansowym, to właśnie kapitał ludzki, ten wysokiej jakości, doceniany i lojalny jest w stanie walczyć o swoją firmę, decydując się na wiele zaskakujących wyrzeczeń.
Jawność wynagrodzeń ma wiele wad, ponieważ z jednej strony może być powodem wielu konfliktów wewnętrznych, ale właściwie poprowadzona uspokaja nastroje, redukuje zarzuty dotyczące nierówności płac, płci, kultur. Regulaminy wynagrodzeń, które są wprowadzane nie dla zasady, ale rzeczywiście egzekwowane, pozwalają uniknąć zbędnych dyskusji o podwyżkach, niezadowolenia, podejrzliwości i plotek, które rujnują motywację i szanse na dobrą współpracę. Dziś jednak pracodawcy, zasłaniając się przepisami prawa, często wręcz zakazują pracownikom rozmów o własnych zarobkach. To budzi sporą nieufność i sugeruje duże nierówności w płacy.
PRoto.pl: Jakich kompetencji Pani zdaniem brakuje przeciętnemu polskiemu szefowi, jeśli chodzi o rozmowy z pracownikami o finansach?
I.K.K.: Ogromnym problemem jest spoglądanie na pracownika jak na człowieka, którego celem jest zarobić jak najwięcej, a narobić się jak najmniej. Przy takim założeniu żadna rozmowa z pracownikiem nie będzie miała szansy na pozytywny finał, ponieważ żadna ze stron nigdy nie będzie z niego zadowolona. Jeśli dobry potencjalny pracownik zgodzi się z jakiegoś powodu na obniżenie pensji, której oczekiwałby w trakcie pracy, tracą obie strony. Pracownik niedługo zacznie szukać innej firmy, która doceni go finansowo, i odejdzie, gdy tylko taką znajdzie. Szef nie będzie szanował ani traktował poważnie żadnego, nawet najlepszego eksperta, skoro on sam siebie nie docenia.
PRoto.pl: Mnóstwo badań wskazuje na to, że kobiety mają niższe oczekiwania wobec zarobków niż mężczyźni. Dlaczego?
I.K.K.: Kobiety są blokowane między innymi przez perspektywę bliskiego macierzyństwa i chorób dzieci. Same więc obniżają swoje wymagania płacowe, by wyrównać potencjalnemu pracodawcy potencjalne straty. To niepotrzebne obawy i błędne podejście. Kobiety same szufladkują się w najniższych kategoriach pracowniczych, odbierając sobie szansę na stworzenie u szefa wrażenia, że są pełnoprawnymi pracownikami, często o wyższych kwalifikacjach, a jeśli staną się matkami, to zyskują dodatkowe kompetencje, których brak bezdzietnym: wielozadaniowość, lepszą organizację czasu i całkowitą lojalność wobec firmy, która traktuję je fair.
PRoto.pl: Czy Pani zdaniem powinno się rozmawiać o zarobkach z innymi pracownikami? Jakie są tego plusy i minusy?
I.K.K.: Powinniśmy rozmawiać – to pozwala otworzyć się na tematykę, oswaja ją, czyści atmosferę – ale rozmawiać rzeczowo i kulturalnie. Na poziomie ogólnym, nie o konkretnych osobach. O zasadach, niekoniecznie o liczbach. Może gdy zaczniemy rozmawiać, okaże się, że nauczymy się walczyć o siebie, o własne zarobki, zyskamy pewność siebie i przestaniemy leczyć kompleksy, narzekając na niesprawiedliwości w płacach, a zaczniemy działać i je aktywnie wyrównywać.
Inga K. Kowalewska – psycholog biznesu ze specjalizacją z psychologii śledczej, wykładowca akademicki Uniwersytetu Wrocławskiego oraz Uniwersytetu SWPS we Wrocławiu i Poznaniu, szkoleniowiec, trener oraz szef zespołów public relations z 20-letnim doświadczeniem w biznesie. Autorka felietonów i artykułów z zakresu psychologii biznesu oraz badań z psychologii biznesu. Od 1996 roku specjalizuje się w dziedzinie relacji biznesowych oraz reorganizacji struktur i procesów w organizacjach (crisis relations, public relations, investor relations, change management). Zajmuje się diagnozowaniem, przeciwdziałaniem i rozwiązywaniem sytuacji trudnych i kryzysowych (spory zbiorowe, kradzieże, mobbing, wyciek informacji, zmiany wynagrodzeń, zwolnienia itp), organizowaniem procesów bezkolizyjnego wprowadzania zmian w organizacji oraz strategiach komunikacji w sytuacjach podwyższonego ryzyka. Uczestniczy w negocjacjach i mediacjach, prowadzi szkolenia i warsztaty pojednawcze. Od 2005 roku pracuje ze spółkami przygotowującymi się do debiutu na rynku kapitałowym (GPW, NewConnect, Catalyst) m. in. z branży chemicznej, telekomunikacyjnej, medycznej oraz z ogólnopolskimi sieciami handlowymi i usługowymi.
Rozmawiała Anna Kozińska
Anna Kozińska – dziennikarka PRoto.pl. Pisze o kobietach w branży PR, kampaniach społecznych, edukacji czy biznesowych aspektach PR-u. Magister polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim
Czytaj także:
Raport na temat wynagrodzeń w agencjach PR
OPINIE: Eksperci ds. employer brandingu o jawności w kwestii wynagrodzeń
WYWIAD: Jak negocjować podwyżkę i rozmawiać o wynagrodzeniu na rozmowie kwalifikacyjnej
OPINIE: Agencje PR o tym, dlaczego zdecydowały się ujawnić zarobki
WYWIAD: Jak budować markę pracodawcy