Przez zmiany personalne Platforma straciła swój charakter i nie wiadomo już, do kogo kieruje swój przekaz – czytamy we Wprost.
PO, by dotrzeć do wyborców, musi zmienić swój obraz, bo wizerunek PO nie jest najlepszy. Wszystko przez „serię afer”, w wyniku której z partii usunięto kilka znanych osób. I nie zastąpiły ich silne osobowości, tylko lojalni politycy, który mają Kopacz wesprzeć w „wewnętrznej wojnie” – czytamy.
W 2007 roku na plakacie znaleźli się Donald Tusk, Radosław Sikorski, Julia Pitera czy Bronisław Komorowski. Dziś ich miejsca zajęli Michał Kamiński, Joanna Mucha, Cezary Tomczyk, Marcin Kierwiński i Rafał Trzaskowski. A najbardziej widoczne są plakaty Romana Giertycha, który choć nie jest w partii, coraz mniej kryje poparcie dla PO.
Jak czytamy, nominacja Joanny Muchy na rzecznika kampanii wyborczej była wewnątrzpartyjną rozgrywką w Lublinie, bo premier dążyła do osłabienia tamtejszego przewodniczącego PO, Włodzimierza Karpińskiego, nagranego na taśmach. Jak ocenia rozmówca Wprost, dobry wynik Muchy w Lublinie zapewni jej mocną pozycję w regionie, a wtedy posłuży ona Kopacz do „powyborczej walki w partii”. Oprócz tego dla Kopacz ważna była lojalność Muchy, uważała też za niesprawiedliwą jej dymisję ze stanowiska ministra sportu. Również w przypadku powierzenia stanowiska szefa kampanii Marcinowi Kierwieńskiemu liczyła się lojalność. Zdaniem Norberta Maliszewskiego, eksperta ds. marketingu politycznego, te zmiany personalne nie przyniosły PO korzyści, bo zmiany na listach nie są wiarygodne dla wyborców. W opinii Joanny Muchy zmiany w PO to „odświeżenie”, a w mediach pojawiają się teraz młodsi, którzy mają więcej wiedzy merytorycznej. Mucha wymienia m.in. Rafała Trzaskowskiego. Maliszewski zwraca jednak uwagę, że nie jest to dziś osoba rozpoznawalna, więc przez wyborców nie jest odbierana jako twarz PO.
Grzegorz Schetyna, minister spraw zagranicznych, co jakiś czas krytykuje partię w mediach, co wskazuje na wewnętrzny konflikt. „Oliwy do ognia dolała premier Kopacz, która zdecydowała się zesłać Schetynę na listę w Kielcach” – czytamy. Wizerunek PO pogarsza także „dopraszanie się” do partii osób z nią nieskojarzonych, jak właśnie Roman Giertych czy Tomasz Cimoszewicz. Źle ocenianym ruchem było także obsadzenie na pierwszym miejscu listy wyborczej w Poznaniu Szymona Ziółkowskiego, mistrza olimpijskiego w rzucie młotem, bo daje to wyborcom niejasny komunikat.
Zdaniem dr. Jarosława Flisa, dziś wizerunek Platformy to „popękana partia mocno sklejona taśmą”. Wyborcom trudno określić, do kogo kierowany jest program PO. Maliszewski podkreśla, że „Kopacz gra na kilku fortepianach”. Wewnętrzne spory w partii przekładają się na niespójny komunikat. Jak czytamy dalej, wizerunkowo Kopacz doradza także Igor Ostachowicz, który po latach pracy z Donaldem Tuskiem czuje się częścią Platformy. Jest on jednak jednym z wielu doradców premier.
Jak podsumowuje Maliszewski, Kopacz stara się być kopią Tuska. Niezbyt jednak jej się udaje. Flis zaznacza, że chęć pokazania się jako „twardy przywódca” jest zbyt ostentacyjna. Jego zdaniem teraz PO stała się „platformą ratunkową” dla posłów, którzy byli uwikłani w „afery” oraz dla tych, którzy chcą wrócić do polityki. (mb)