Kukiz’15 na kampanię w telewizji nie przeznaczył żadnych pieniędzy. Jego śladami nie poszedł PiS, który, w porównaniu z innymi partiami, wydał na nią najwięcej – informuje Dziennik Gazeta Prawna.
Nielsen Audience Measurement przygotował raport, dotyczący kosztów poniesionych przez poszczególne partie na promocję w mediach. Najwięcej zarobiła na tym telewizja i w tym roku rekordową sumę wydał PiS. Jak wynika z raportu, partia na emisję spotów w polskich stacjach od 7 września do 23 października przeznaczyła ponad 5 mln zł – czytamy. Wynik ten może być jednak mniejszy, ponieważ podane przez NAM sumy są kwotami cennikowymi, nie uwzględionio w nich rabatów, które mogą wynosić nawet kilkadziesiąt procent – zaznacza DGP.
PO również postanowiło zainwestować w promocję w telewizji. Jak wynika z raportu, wydało na nią 4,4 mln zł. Pozostałe partie przeznaczyły na ten rodzaj kampanii mniejsze sumy. Partie PSL, Nowoczesna Ryszarda Petru i KORWiN wydały kolejno: 701 tys. zł, 499 tys. zł, 264 tys. zł. Jeszcze mniej – Zjednoczona Lewica – 12 tys. zł oraz Komitet Zbigniewa Stonogi – 10 tys. zł. Kandydata niezależnego, Andrzeja Piechockiego promocja w telewizji kosztowała 249 tys. zł. Z tego kanału komunikacji z odbiorcami w ogóle nie skorzystał Ruch Pawła Kukiza oraz partia Razem – podaje dziennik.
Jak czytamy, zgodnie z kodeksem wyborczym partie polityczne na wydatki marketingowe i reklamowe mogą przeznaczyć 80 proc. budżetu. Najwięcej pieniędzy trafia do telewizji, jednak internet nie pozostaje w tyle. O tym jednak, jakie sumy trafiają do tego medium ani Google ani Facebook nie chcą informować – kontynuuje źródło.
Dalej dowiadujemy się, że w niedzielny wieczór, po zakończeniu ciszy wyborczej, pierwsze wyniki podało 10 stacji. Przyciągnęły one wtedy prawie 9,8 mln Polaków, co stanowiło połowę wszystkich oglądających w tym czasie telewizję. Śledzących wydarzenia w sieci, na Twitterze czy Facebooku było przynajmniej drugie tyle – czytamy.
Według danych Sotrender, firmy analizującej dane z mediów społecznośicowych, najbardziej interaktywnym niedzielnym wpisem na Facebooku był ten z podziękowaniami od Beaty Szydło, który jak podaje źródło, zdobył ponad 8 tys. lajków w ciągu kilku godzin.
Komunikacji na Twitterze podczas kampanii daleko było od ideału. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez agencję Public Relations Hill+Knowlton Strategies, to „medium służy przede wszystkim do nasłuchiwania, co do powiedzenia mają inni”. Firma przyjrzała się aktywności na Twitterze 390 kandydatów z pierwszych miejsc na liście. Jak czytamy, jedynie 172 osoby (44 proc.) mają własne konto w serwisie, zaś 21 proc. dawno nie opublikowało żadnej nowej wiadomości – dodaje DGP. Ponadto, wyniki wskazują na małą aktywność kobiet, która wyniosła 24 proc. – czytamy.
Co więcej, imiennie konto Ewy Kopacz nie jest aktywne. Profil Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zaś udostępnia jedynie treści związane z bieżącą pracą rządu – zaznacza DGP. Choć aktywność Beaty Szydło na Twitterze wzrosła w czasie kampanii, jej konto znalazło się na 83. miejscu w rankingu najpopularniejszych wśród polityków. Obserwuje ją tylko 51 przeanalizowanych „jedynek” – czytamy. (ak)