Wejście Facebooka na giełdę coraz bliżej. Tymczasem Marek Wierciszewski w Pulsie Biznesu studzi zapały zainteresowanych – po pierwsze, nie wszyscy będą mogli zapisać się na akcje w ofercie publicznej, a po drugie, taka inwestycja to nie tylko potencjalne zyski, ale i ryzyko. Warto nastawić się na „prawdziwy tor przeszkód”.
Powodem ograniczeń dla klientów krajowych biur maklerskich mają być amerykańskie rygorystyczne zastrzeżenia prawne. „Dla instytucji europejskich spełnienie wszystkich wymagań byłoby zbyt kosztowne, aby mogło się opłacić. Możliwość złożenia zapisu strategicznym klientom zapewne stworzą te instytucje, które mają biura i w Londynie, i w USA, ale na tym koniec” – przyznaje Michał Jarmakowicz, makler biura Erste Securities Polska. „To garstka graczy, z których większość to osoby, które kiedyś pracowały lub mieszkały w USA” – tak o nielicznych inwestorach, którzy mają własny rachunek w amerykańskim biurze, pisze autor tekstu. Nieco więcej jest tych, którzy mają rachunki w polskich biurach oferujących dostęp do rynków zagranicznych, ale i tak będą oni mogli nabyć akcje Facebooka dopiero po jego giełdowym debiucie – czytamy dalej w magazynie.
Wierciszewki podkreśla ponadto, że przed decyzją o inwestycji warto dwa razy się zastanowić, bo „efekt nowości portalu zaczyna słabnąć” i „jego tempo wzrostu nie jest już tak duże jak to, którym cieszą się jego mniejsi konkurenci”, tacy jak LinkedIn czy Twitter. Na konkurencję FB wyrasta też portal Pinterest. Problem tkwi jednak także w tym, że użytkownikom FB nie podoba się wzrost reklam w serwisie i wielu z nich zapowiada, w związku z tym, porzucenie wirtualnego świata według Marka Zuckerberga. Temu zaś sen z powiek spędza inna kwestia – coraz głośniej mówi się o tym, że profil na Facebooku może zagrozić użytkownikowi np. w karierze. Kolejny powód to „wyśrubowana wycena spółki”. Jak podaje dziennikarz Pulsu Biznesu, za jedną akcję trzeba będzie zapłacić między 28 a 35 USD, kapitalizacja przedsiębiorstwa wyniesie zatem od 77 – 96 mld USD. W każdym razie polscy inwestorzy, dla których Facebook i tak będzie „kąskiem, jakich mało”, muszą zdaniem Wierciszewskiego przygotować się na „prawdziwy tor przeszkód”. (es)