Zdaniem ekspertów zajmujących się PR-em w sporcie, wywołana ostatnimi skandalami skaza na wizerunku Tigera Woodsa nie była na tyle znacząca, by zaszkodzić marce sportowca.
Golfista znajduje się ostatnio pod ostrzałem mediów, krytykuje go nie tylko prasa brukowa. Dwa tygodnie temu uległ wypadkowi samochodowemu po kłótni z żoną, która zarzucała mu niewierność. Po blisko dwóch dniach opublikowano wtedy lakoniczne oświadczenie, że był to nic nieznaczący incydent. Jednak w ubiegłym tygodniu Woods przyznał się do posiadania kochanki, media zaś dotarły do kilku innych kobiet, z którymi miał romans.
Woods jest najlepiej zarabiającym sportowcem świata, a większość jego dochodów pochodzi z kontraktów reklamowych. Jak dotąd, specjaliści od promocji przedstawiali go jako przykładnego męża i ojca.
Paul Farhi pisze w Washington Post, że poprzez podstawowe błędy w komunikacji Woods sam przyczynił się do nagłośnienia afery. Zdaniem autora, golfista za bardzo pilnował swojej prywatności, przez cały okres kariery dostarczając mediom jedynie nielicznych informacji poprzez swoją stronę internetową. Przez to nie poradził sobie także z kryzysem wizerunkowym. Jego pogląd potwierdzają specjaliści – „Wystarczyło od razu wydać oświadczenie, by uniknąć nagonki. Media są jak szczekający pies, który chce by rzucić mu kawał mięsa. Jeśli pies nie dostanie dość mięsa wtargnie do domu i weźmie je sam” mówi profesor Paul Levinson dla Washington Post z Fordham University.
Z drugiej strony autor podkreśla, że PR sportowców rządzi się swoimi prawami. Ich grzechy są szybko zapominane. „Zakładam, że będzie grał w golfa tak dobrze jak dotychczas. To dlatego przyciąga sponsorów. Tak naprawdę nigdy nie chodziło tu o wartości rodzinne.” (bs)
Czytaj więcej
