Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump 28 maja 2020 roku podpisał zarządzenie skierowane do największych firm technologicznych mediów społecznościowych. Dokument ukazał się kilka dni po tym, jak algorytm Twittera oznaczył dwa z jego tweetów jako „potencjalnie wprowadzające w błąd” – podaje cnn.com. Rozporządzenie ma skutkować m.in. możliwością obarczenia mediów społecznościowych odpowiedzialnością prawną w przypadku moderowania wpisów, które zostaną uznane za niewłaściwe lub niejasne – czytamy.
Jak informuje źródło, Trump przed podpisaniem dokumentu tłumaczył decyzję bronieniem wolności słowa „przed jednym z największych zagrożeń w historii Ameryki”. Prezydent zaznaczył, że „niewielka liczba monopoli mediów społecznościowych kontroluje ogromną część wszelkiej komunikacji publicznej i prywatnej w Stanach Zjednoczonych”. Dodał też, że media miały dotąd „niesprawdzoną moc cenzurowania, ograniczania, edytowania, kształtowania, ukrywania, zmieniania, prawie każdej formy komunikacji między prywatnymi obywatelami i dużą publicznością”.
Dalej dowiadujemy się, że rozporządzenie zostało zapowiedziane krótko po tym, jak Twitter oznaczył opublikowane przez prezydenta treści specjalnym linkiem zachęcającym użytkowników do „zapoznania się z większą ilością informacji” na temat wyborów. We wpisach Trump stwierdził, że dopuszczenie do głosowania korespondencyjnego na dużą skalę doprowadzi do sfałszowania wyborów prezydenckich w listopadzie 2020 roku.
„W kraju, w którym od dawna pielęgnuje się wolność wypowiedzi nie możemy pozwolić, by ograniczona liczba platform wybierała wypowiedzi, do których Amerykanie mają dostęp w internecie” – cytuje treść dokumentu źródło.
Oskarżenia kierowane w stronę mediów społecznościowych dotyczą również „powoływania się na niekonsekwentne, irracjonalne i bezpodstawne uzasadnienia”, jednak w szczególności uwaga skierowana jest na Twittera, który rzekomo wprowadza „selektywne” stosowanie etykiet ostrzegawczych do „niektórych tweetów” – informuje dalej cnn.com.
Z decyzją nie zgadza się m.in. Ron Wyden, senator z partii demokratycznej ze stanu Oregon, który zarzuca Trumpowi naruszanie ustanowionego prawa: „On decyduje o tym, co jest legalne, w oparciu o to, co leży w jego interesie” – przytacza jego wypowiedź źródło.
Dalej czytamy, że Facebook i Google stwierdzili natomiast, że „decyzja Trumpa może zaszkodzić internetowi i gospodarce cyfrowej, przez narażanie firm technologicznych na potencjalną odpowiedzialność za wszystko, co mówią miliardy ludzi na całym świecie, zmuszając media do cenzurowania wszystkiego, co mogłoby w jakikolwiek sposób kogoś urazić”.
Z kolei Brad Parscale, kierownik kampanii prezydenckiej Trumpa, powiedział, że jego zespół nie płaci już za reklamy na Twitterze i oskarżył giganta technologicznego o celowy wpływ na wybory, aby skrzywdzić obecnego prezydenta – podaje cnn.com.
Czytaj także: Donald Trump oskarża media społecznościowe o dyskryminację. Internauci mu odpowiadają
(kd)