„Oczywiście – miasto wymaga świadomie budowanego wizerunku i profesjonalnej promocji, ale »logomania«, która opanowała ostatnimi laty polskie miasta i regiony przybrała niepokojące rozmiary. Przekłada się to na chaos wizualny i informacyjny, stanowiący bolączkę całej polskiej przestrzeni publicznej” – napisała na Facebooku agencja brandingowa Studio Otwarte. W ten sposób odniosła się do zapytania ofertowego dotyczącego modyfikacji systemu identyfikacji marki KRK, promującej Kraków.
Odnośnie samej identyfikacji wizualnej Krakowa Studio Otwarte stwierdziło, „że jest tak nieudany, iż jego dalsze stosowanie przynosi miastu więcej szkody niż pożytku”. Jak czytamy, że Kraków i Małopolska dysponują własnymi herbami które są rozpoznawalne oraz „niosą wszystkie konieczne informacje i wartości”.
Poruszoną przez Studio Otwartę kwestię wykorzystania logo przez instytucje i samorządy podjął także na swojej stronie Jacek Kłosiński, współzałożyciel agencji brandingowej Engram. „Policja, Prezydent, czy Sejm na płaszczyźnie komunikacji wizualnej nie tylko nie mówią jednym głosem, ale także w sposób zupełnie lekceważący traktują symbole, z którymi powinny być utożsamiane” – zaznacza. Kłosiński przyznaje, że jest „zwolennikiem przemyślanego ujednolicenia i odwołania się do narodowej tradycji” i nie widzi sensu w tworzeniu nowych symboli dla sądów, policji czy stanowisk państwowych. Jednocześnie podziela zarzuty Studia Otwartego wobec jakości identyfikacji Krakowa.
Odmiennie odnosi się jednak do wspomnianej wcześniej „logomanii”. Jego zdaniem miasta, w odróżnieniu od wymienionych wcześniej instytucji, mogą stosować logo, bo „są pełnoprawnymi markami w sensie marketingowym, które swój wizerunek powinny budować w sposób podobny do firm i produktów”.
„Problem leży raczej po stronie braku idei i/lub umiejętności jej odpowiedniej realizacji. Jeśli zasadniczy pomysł na komunikację miasta (i każdej innej marki) jest nijaki, to takie też będzie jego logo – po prostu nie będzie za nim stała wystarczająco silna opowieść, wzmacnia przez konsekwentne i zaplanowane działania” – podsumowuje Kłosiński. (ks)