Potrzebuje przy tym jeszcze czasu, by z platformy komunikacyjnej stać się produktem e-commerce’owym – czytamy w adweek.com.
Już niedługo użytkownicy Facebooka będą mogli kupić bilety na samolot za pośrednictwem Messengera. Na takie rozwiązanie zdecydowały się holenderskie linie KLM, które podczas ostatniej konferencji (mającej miejsce 31 marca) poinformowały, że za pomocą komunikatora użytkownicy będą mogli także potwierdzać rezerwacje, wyszukiwać loty, mieć stałą kontrolę nad wybranym połączeniem. Przewoźnikowi daje to możliwość rozszerzenia działań customer service.
Magazyn Fortune – na który powołuje się źródło – sugeruje nawet, że docelowo komunikator będzie mógł realizować każdego rodzaju zamówienia. The Independent pisał też niedawno, że prawdopodobnie w kwietniu serwis wprowadzi do Messengera Bot Store, co miałoby być przełomen w świecie technologii podobnym do wprowadzenia App Store’a przez Apple.
Te wszystkie nowości oznaczają, że aplikacja mająca 800 milionów użytkowników miesięcznie może być czymś więcej niż tylko funkcją uzupełniającą Facebooka. Zdaniem Susan Marshall, właścicielki Torchlite – firmy tworzącej narzędzia dla marketingowców – komunikator ma potencjał, by stać się produktem e-commerce. Jego siła może tkwić w funkcjonalności. „Jeśli internauci będą mogli znaleźć produkty w sposób prostszy niż przez Amazon, to wybiorą Messenger. Problem polega jednak na tym, że większość konsumentów posiada już gotowe rozwiązania odpowiednie dla nich i by przekonać ich do nowej usługi, serwis będzie musiał postawić na coś nowego”.
Joseph Anthony, CEO agencji marketingu Hero Group, zgodził się, że to zajmie trochę czasu. „Facebook musi być ostrożny, by użytkownicy nie mieli poczucia, że rozwiązania e-commerce w jakiś sposób naruszą ich prywatne rozmowy”. Dlatego wyzwaniem dla serwisu Zuckerberga będzie także zdefiniowanie potrzeb użytkowników Messengera, by odróżnić, kto używa go tylko jako komunikatora, a kto mógłby być zainteresowany ofertami handlowymi. (mw)