Nytimes.com informuje o współpracy Facebooka z agencją Definers Public Affairs. Ze śledztwa dziennika wynika, że jej konsultanci mieli za zadanie dyskredytować przeciwników i krytyków portalu społecznościowego – m.in. George’a Sorosa – oraz innych gigantów technologicznych: Google’a i Apple’a. Firma Definers prowadziła swoje działania w momencie, gdy Facebook mierzył się z kryzysem wywołanym opisaniem praktyk Cambridge Analytica – pisze nytimes.com. Sam Zuckerberg podczas konferencji prasowej stwierdził, że o współpracy z Definers dowiedział się z mediów – czytamy z kolei na theguardian.com.
Nowojorska gazeta podaje, że Definers to agencja, w której pracują weterani republikańskiej polityki, wyspecjalizowani w dostosowywaniu narzędzi znanych z kampanii politycznych do PR-u korporacyjnego firm telekomunikacyjnych i funduszy inwestycyjnych. Facebook początkowo zatrudniał ją do monitorowania mediów na swój temat.
O aferze z Cambridge Analytica media pisały w marcu 2018 roku. Nowojorska gazeta informuje, że Facebook, początkowo milczący, stworzył wtedy wewnętrzną kampanię noszącą nazwę „We Get It” (ang. „rozumiemy”, „mamy to”), która miała na celu zapewnienie pracowników, że firma zamierza zająć się sprawą. Nytimes.com przypomina też, że Facebook zorganizował kampanię z przeprosinami skierowanymi do użytkowników, a sam Mark Zuckerberg stawił się w Waszyngtonie, by zeznawać przed kongresmenami.
Czytaj więcej: Jak Mark Zuckerberg wypadł podczas przesłuchania przed Kongresem?
W tym czasie jednak portal Zuckerberga przeszedł do ataku – pisze źródło. Pracownicy agencji Definers zaczęli publikować na stronie NTK Network artykuły, które piętnowały praktyki biznesowe Google’a i Apple’a i wytykały im np., że krytykują Facebooka, mimo że im samym też można wiele zarzucić – czytamy. Dziennikarze zwracają uwagę, że choć NTK Network nie miało zbyt licznej grupy odbiorców, umieszczane tam teksty były cytowane m.in. przez popularny konserwatywny portal Breitbart.
Nytimes.com pisze też, że Definers mieli dyskredytować filantropa George’a Sorosa, który krytykował Facebooka (obok Google’a) m.in. podczas World Economic Forum. Wynajęta przez firmę Zuckerberga agencja próbowała nakierowywać media na powiązania finansowe Sorosa i grup zrzeszonych w organizacji Freedom from Facebook. Definers mieli także rozpowszechniać informacje na temat innych krytyków Facebooka, takich jak influencerki Diamond i Silk, które twierdziły, że portal traktuje je niesprawiedliwie.
Nowojorski dziennik opisuje działania komunikacyjne Facebooka na tle większego wątku: ingerencji Rosjan w amerykańską debatę publiczną przed wyborami, w których prezydentem Stanów Zjednoczonych został Donald Trump. Według rozmówców nytimes.com zarząd portalu społecznościowego wiedział o ingerencji Rosjan już wiosną 2016 roku, jeszcze przed rozpoczęciem prokuratorskiego śledztwa w tej sprawie. Alex Stamos, szef bezpieczeństwa w Facebooku, miał prowadzić własne dochodzenie, a o jego wynikach poinformować m.in. Marka Zuckerberga i Sheryl Sandberg, dwie najważniejsze osoby w firmie. Choć początkowo byli źli – działania Stamosa mogły narazić Facebooka na konsekwencje prawne – to zlecili jednak pogłębienie badań nad rozpowszechnianiem fake newsów. W jednym z pierwszych komunikatów na temat ich wyników słowo „Rosja” nie pada jednak ani razu – zauważa źródło. Przez pierwszą połowę 2017 roku zarząd Facebooka wielokrotnie zaprzeczał jakiejkolwiek znaczącej ingerencji Rosjan w treści na portalu społecznościowym. Dopiero w reakcji na krytykę spowodowaną doniesieniami medialnymi zaczął dzielić się informacjami o zasięgu rosyjskich postów, które miały dotrzeć do 126 milionów osób – czytamy.
Facebook odmówił dziennikarzom nytimes.com komentarza. Zamieścił jednak na swoim blogu oświadczenie, w którym odniósł się m.in. do współpracy z Definers. Portal społecznościowy wypowiedział umowę z agencją w nocy z 14 na 15 listopada. Napisał, że dziennik jest w błędzie, sugerując, że Facebook zlecił wspomnianej firmie napisanie lub wykupowanie artykułów w swoim imieniu lub rozpowszechnianie dezinformacji. Przyznał jednak, że Definers zachęcali media do przyjrzenia się organizacji Freedom from Facebook, ale po to, by zademonstrować, że to nie oddolna inicjatywa, a inspirowana przez „dobrze znanego” krytyka portalu społecznościowego.
Facebook zauważył też, że nie ukrywał nigdy współpracy z Definers, a agencja kilkukrotnie zapraszała dziennikarzy na konferencje prasowe w imieniu zleceniodawcy. (mp)