Uber określa siebie jako aplikację służącą do rozrywki i prowadzącą działania wspierające społeczność. Także konkurenci z branży nie śpią i starają się o przychylne opinie. Twórcy aplikacji pt. Luft zachęcają użytkowników, by zamiast tradycyjnego przywitania postawili na tak zwane „żółwiki”. Airbnb tymczasem skierował swoją ofertę do podróżujących w starszym wieku, którzy dzięki przejażdżce będą mieli „niezapomniane wspomnienia”. Życzliwość ma być cechą wyróżniającą marki i sposobem na jej pozycjonowanie.
Ostatnio jednak Uber w USA oddala się od wizerunku marki nastawionej przychylnie wszystkim. Jak czytamy bowiem, aplikacja służąca do udostępniania przejazdów powoli przekształca się w platformę uprzedzeń rasowych.
Według badań Stanford i University of Washington czarnoskórzy użytkownicy muszą czekać dłużej na Ubera niż biali pasażerowie. Użytkownicy czarnoskórzy z większym prawdopodobieństwem będą też mieli odwołane przejazdy. Aplikacja wprowadza już udogodnienia, które mają zmniejszyć prawdopodobieństwo dyskryminacji. Kierowcy w Stanach będą szukać pasażerów jedynie po lokalizacji. (mw)