Główną funkcją współczesnych konwencji partyjnych jest „nadanie rozpędu” i tonu kampanii politycznej. Mają wzbudzić entuzjazm, jednoczyć i mobilizować aktywistów i wyborców. Ich konsekwencją ma być tak zwane uderzenie konwencyjne (convention bump) – wzrost poparcia odnotowywanego w sondażach opinii publicznej osiągnięty dzięki pozytywnym relacjom w mediach. To one bowiem kształtują wizerunek ugrupowania wśród niezdecydowanych wyborców.
Gdyby pod tym kątem oceniać debiut partii Jarosława Gowina – Polska Razem (7.12.2013 r.), to na podstawie przeprowadzonego dwa dni później sondażu[i] można by uznać go za całkiem udany. Gdyby wybory parlamentarne odbyły się w połowie grudnia to partia mogłaby liczyć na 6 proc. poparcia, czyli na miejsce w parlamencie.
No, ale jest kilka „ale”. Przede wszystkim wynik jest tylko „sondażowy”, a samo badanie zbyt „wczesne”, aby było w jakimkolwiek stopniu miarodajne dla oceny convention bump’u. „Poparcie” w nim odnotowane to raczej „premia za debiut” na scenie politycznej niż rzeczowa ocena ugrupowania i jego programu. „Premia” chyba trochę też i na wyrost, zważywszy na charakter relacji medialnych z konwencji i komentarzy z nią związanych. A w większości nie są one dla partii J. Gowina przychylne. Ale też i nie jest to krytyka bezpodstawna.
Jej osią stały się dwa zagadnienia: logo ugrupowania – stylizowane na kształt Polski zielone jabłko oraz propozycja zmiany prawa wyborczego, która umożliwiłaby rodzicom głosowanie w imieniu niepełnoletnich dzieci.
Zacznijmy od jabłka.
Jest ono tradycyjnym insygnium władzy – złote jabłko królewskie symbolizuje umiłowanie przez króla wiary chrześcijańskiej i jego władzę sprawowaną nad światem. Tym samym w pewnym stopniu pasuje do Polski Razem, zważywszy na jej niewątpliwie chadecki charakter.
W bardziej potocznym znaczeniu jabłko jest też symbolem życia, miłości, zdrowia, dostatku, urodzaju i płodności (i zapewne w takim kontekście pojawiło się w logo partii). Jednak owoc ten – za sprawą mitologicznego złotego jabłka z napisem „Dla najpiękniejszej” rzuconego między boginie – to przede wszystkim symbol niezgody. A w tradycji chrześcijańskiej – to także symbol „zła” (pokusy i pożądania, grzechu i zdrady, itd.). Trudno się zatem dziwić, że nie zostało ono „ciepło” przyjęte przez publicystów i komentatorów. Dlatego też natychmiast partia została przez nich „ochrzczona” jako „Green-PiS” – od zielonego jabłka i ideologicznej bliskości do partii Jarosława Kaczyńskiego. Logo Polski Razem stało się też „ofiarą” kpin internautów.
„Ukradliśmy logo Apple i przemalowaliśmy na zielono, bo fachowców od PR też nie mamy” – napisał swoim komentarzu jeden z nich. I trudno mu nie przyznać racji, bowiem „jabłkowy” symbol do tej pory kojarzył się głównie z tą firmą komputerową (chociaż zapewne części Polaków kojarzyć się będzie także serią kosmetyków „Zielone jabłuszko”, jak i „fermentowanym napojem winopodobnym” sprzedawanym pod tą samą marką).
Trzeba także zwrócić uwagę na fakt, że jabłko, jako owoc-symbol było już wielokrotnie wykorzystywane w polityce. Z „jabłkami w dłoniach” na plakatach i spotkaniach pojawili się przed wyborami samorządowymi 2006 roku kandydaci Prawa i Sprawiedliwości. O cenę m.in. jabłek pytał Jarosława Kaczyńskiego Donald Tusk podczas słynnej debaty telewizyjnej przed wyborami parlamentarnymi w 2007 roku, i dlatego też kilogram tych owoców (za 4 zł) znalazł się w niemniej słynnym „koszyku Kaczyńskiego” przed wyborami parlamentarnymi w 2011 roku. Rok wcześniej, przed wyborami prezydenckimi, robotnikom porannej zmiany jabłka rozdawał kandydat SLD Grzegorz Napieralski.
Jabłko, jako logo nowego ugrupowania nie jest więc ani niczym nowym, ani też marketingowo świeżym pomysłem (pomarańczowy kontur Polski od dawna wykorzystuje w swoim logo Platforma Obywatelska). Tak w formie, jak i treści niosącego ze sobą przekazu – wielce dyskusyjne.
Jabłka jako symbol płodności są też symbolem dzieci swoich rodziców, stąd popularne przysłowia opisujące cechy dziedziczone przez młode pokolenia: „Niedaleko pada jabłko od jabłoni” czy „Jakie jabłko, taka skórka – jaka matka, taka córka”. Trudo ocenić, czy to one stały się podstawą wspomnianej wyżej propozycji programowej Polski Razem, dotyczącej umożliwienia rodzicom głosowania w imieniu dzieci. Chcielibyśmy, aby Polska była jednym z pierwszych krajów, który wprowadzi głosowanie rodzinne. To jest sposób na to, aby politycy przestali lekceważyć głos przyszłego pokolenia – mówił na konwencji lider ugrupowania J. Gowin.
Pomijając kontrowersyjne „nowatorstwo” pomysłu i „techniczną” trudność jego ewentualnego wdrożenia, warto przyjrzeć się zagadnieniu transmisji rodzinnej przekonań politycznych, zwłaszcza że została ona zbadana przez naukowców z Prinston University[ii].
Zdaniem wielu autorów proces formowania się przyszłej orientacji politycznej jednostki przypada już na lata między trzecim a trzynastym rokiem życia. Wówczas to, pod wpływem rodziców i w ogóle osób starszych, dziecko nie tylko zdobywa podstawowe wiadomości o polityce, lecz także nabiera do nich określonego stosunku emocjonalnego, co w dużej mierze wyjaśnia zjawisko ciągłości międzypokoleniowej zachowań politycznych. Najlepszym polskim przykładem jest tu Roman Giertych, który endeckie poglądy niewątpliwie odziedziczył po ojcu – Macieju, a przede wszystkim po dziadku – Jędrzeju, jednym z przedwojennych przywódców Stronnictwa Narodowego i bliskim współpracowniku Romana Dmowskiego.
Jednak transmisja identyfikacji partyjnej szwankuje, gdy np. rodzice nie są zbyt „rozpolitykowani” lub też słaba jest polityczna „skuteczność” ich poglądów. Dobrym przykładem jest tu Konstanty Miodowicza, były poseł PO, który w czasie gdy ojciec Alfred był członkiem PZPR i przewodniczącym OPZZ, działał w opozycji demokratycznej, należał do NZS-u i zakładał pacyfistyczny Ruch Wolność i Pokój.
Niezależnie jednak od politycznej „kindersztuby”, przedstawiciele młodego pokolenia charakteryzują się podobnymi cechami: buntem i radykalizmem wobec zastanego porządku. Następnie, w miarę zdobywania doświadczeń i poznawania zalet konformizmu, większość z nich „stabilizuje” swoje poglądy. Warto przytoczyć tu myśli dwóch wybitnych mężów stanu – Józefa Piłsudskiego i Otto von Bismarcka. Pierwszy przestrzegał: Kto nie był buntownikiem za młodu ten na starość będzie świnią. Drugiemu przypisuje się refleksję: Kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie skurwysynem, ale kto na starość socjalistą pozostał, ten jest po prostu głupi.
Jak więc mieliby głosować rodzice w imieniu swoich dzieci by „nie zlekceważyć głosu przyszłego pokolenia”? – na swoich (w przypadku partii Gowina – “konserwatywnych”), czy też na ich (w przypadku większości dzieci – “socjalistycznych”) kandydatów? I które z rodziców miałoby o tym decydować? Nie bez przyczyny pomysł stał się przedmiotem kpin ze strony konkurencji politycznej (m.in. poseł PSL Stanisław Żelichowski żartował, że niektórzy ojcowie zapewne mieliby kłopoty z określeniem, do ilu głosów mają prawo).
Według popularnej legendy, Isaac Newton miał odkryć prawo grawitacji, gdy jabłko spadło mu na głowę. W przypadku liderów Polski Razem trudno uznać, że owoc ten był dla nich „inspirujący”. I wygląda na to, że stojący po tym znakiem debiut nowego ugrupowania nie da mu dużego uderzenia konwencyjnego, i nie wzbudzi entuzjazmu wśród niezdecydowanych wyborców. Polityków tej partii czeka więc ciężka praca, aby skutecznie zaistnieć na scenie politycznej. Może się uda. Jeżeli nie – warto pamiętać, że jako symbol nieśmiertelności jabłkowy sad jest miejscem spoczynku bohaterów, którzy oczekują momentu powrotu, gdy to ich ukochany Naród będzie w potrzebie.
[i] Sondaż dla „Faktów” TVN zrealizowany został przez Millward Brown 9 grudnia 2013roku na ogólnopolskiej, reprezentatywnej próbie telefonów stacjonarnych i komórkowych, wśród osób powyżej 18 roku życia na próbie 1006 osób.
[ii] Zob. np. M. K. Jennings, R.G. Niemi, The political charakter of adolesence, Prinston University, 1974; M. K. Jennings, R.G. Niemi, Generations and politics, Prinston University, 1981; J. Wiatr, Socjologia polityki, Scholar Sp. z o.o., Warszawa 2002.