PRoto.pl: Spin doktorzy, spinki, lekarze wizerunku, doradcy polityczni, konsultanci, konstruktorzy wizerunku – kim są, jakie są ich cechy? Czy nowocześnie brzmiące nazwy oznaczają, że kilkaset lat temu takie postacie nie funkcjonowały?
Wojciech Krzysztof Szalkiewicz: Historia konstruktorów przyzwolenia, jak nazywał ich „ojciec spinu” Edward Bernays, jest tak długa jak historia polityki. Można stwierdzić, że „od zawsze” nasze opinie, gusty czy poglądy kreowane są w znacznym stopniu przez ludzi, o których nigdy nie słyszeliśmy lub też o których wpływie na nasze zachowania nie mamy pojęcia. Dlatego zawsze każdy polityk korzystał z pomocy doradców, bo nie można się bez nich obejść.
Ale sukces zapewniają tylko doradcy fachowi, profesjonaliści. Jak głosi stare chińskie przysłowie, „najmądrzejszy jest ten, który umie rządzić mądrzejszymi od siebie” i można tu tylko dodać, że wtedy rządzi najdłużej i z najlepszym skutkiem. Tak było i w starożytności, aby odwołać się chociażby do przykładu Mecenasa, którego działania na polu kultury zapewniły „dobrą prasę” cesarzowi Augustowi. W czasach nam bliższych, mierny władca, jakim był Ludwik XIII, okazał się na tyle rozsądny, aby powierzyć ster władzy kardynałowi Richelieu, dzięki czemu nie tylko utrzymał się na tronie do śmierci, ale pozostawił po sobie Francję jako mocarstwo. Równie mierny w opinii niektórych był aktor Ronald Reagan, który dzięki doradcom został jednym z najwyżej ocenianych prezydentów USA.
Można więc powiedzieć, że odkąd istnieją polityka i politycy, odtąd w ich cieniu zawsze znajdować się będą różnego typu „szare eminencje”.