PRoto.pl: Co byś zrobił w sytuacji, gdybyś przypadkiem, wracając wieczorem do domu, trafił na gigantycznego pająka?
Sylwester Wardęga, „SA Wardęga”: Pewnie bym dostał zawału… nie no, żartuję. Najprawdopodobniej uciekałbym, ile sił w nogach (śmiech).
PRoto.pl: Twój ostatni film, „Mutant giant spider”, ma już ponad 80 mln wyświetleń i stał się hitem na całym świecie. Jednak w jednej z rozmów przyznałeś, że przed filmikiem z pająkiem zacząłeś się zastanawiać czy nie straciłeś wyczucia. Co zdecydowało o sukcesie pająka-psa?
S.W: Myślę, że sukces zapewniło to, że pomysł był świeży i trafiony. Pierwszy raz też produkcja była technicznie tak dopracowana. Zawsze używałem jednej kamerki, a tym razem miałem ich aż cztery – ale nie w każdej scenie. Dzięki temu montaż jest bardziej dynamiczny.
PRoto.pl: Prawie w każdym wywiadzie pytają Cię o to, ile YouTube zapłacił Ci za „Pająka”. Takie pytania dziwią? Czy to nie jest tak trochę, że media tradycyjne nie zdają sobie jeszcze sprawy, że na takiej działalności się zarabia?
S.W: Te pytania mnie nie dziwią, ale nie lubię tak gadać o swoich zarobkach. Myślę, że faktycznie jeszcze wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak często marki zaczynają inwestować w reklamę na YouTube. Teraz coraz więcej ludzi przenosi się z telewizji do internetu, więc firmy widzą w nas – twórcach internetowych – ogromny potencjał i zasięgi.
PRoto.pl: No właśnie. Przykład Radosława Kotarskiego, który został twarzą banku Millennium udowadnia, że reklama tradycyjna zwraca się w stronę twórców internetowych. Masz już podobne propozycje i czy w ogóle chciałbyś być ambasadorem którejś z marek?
S.W: Ja już od dwóch lat się z tego utrzymuję, więc nie ukrywam, że mam różne współprace w ramach mojego kanału, ale niedługo zakładam nowy kanał sportowy i wtedy chciałbym zostać ambasadorem marki sportowej.
PRoto.pl: Jaki jest pomysł na ten kanał? Będzie na poważnie czy prześmiewczo? Czemu akurat branża sportowa?
S.W: Kanał sportowy na pewno nie będzie prześmiewczy. Lubię sport i lubię pracować nad swoim ciałem, więc chciałbym połączyć przyjemne z pożytecznym.
PRoto.pl: Uliczne żarty robisz już od kilku lat. W najnowszym filmie zdziwiła mnie reakcja mężczyzny, który fotografował pozostawione części ciała. Z kolei w produkcji, w której łapałeś przypadkowe kobiety za piersi zaskoczyło mnie, że tak mało razy dostałeś po twarzy (śmiech). Czy któreś z reakcji ludzi szczególnie Cię zaskoczyły?
S.W: Ciężko powiedzieć. Każda reakcja na swój sposób jest zaskakująca i niepowtarzalna. Ale to, co mi zapadło głęboko w pamięć, to jak raz trafiłem na pijanego pana, który złapał za statyw i uderzył nim o drzewo – tego się kompletnie nie spodziewałem.
PRoto.pl: Ostatnio mówisz o sobie: król internetu, częściej – showman. Pamiętam, jak w jednym z wywiadów Szymon Majewski narzekał, że ludzie liczą na to, że w każdej sytuacji będzie zabawny. W wywiadzie dla tygodnika Wprost rozmawiasz jednak o polityce, a na Forum Ekonomicznym w Krynicy deklarujesz, że będziesz robił więcej filmów z przesłaniem. Nie chcesz być już znany tylko jako showman polskiego YouTube’a?
S.W: Mówiąc w Krynicy o poważniejszych treściach miałem na myśli kanał sportowy. To też nie tak, że całymi dniami sobie dowcipkuję. Czasami i ja potrzebuję się wyciszyć i odpocząć od tego, a gdy trzeba to potrafię zachować powagę. Wiadomo jednak, że pranki są „trzonem” mojej działalności, więc raczej prędko nie odejdę od nich.
PRoto: Co będzie po psie-pająku? Masz już pomysł na nową produkcję?
S.W.: Mam pomysł, ale jest on tajemnicą. Niedługo się przekonacie, co to (śmiech).
Rozmawiała: Magdalena Wosińska