Członkom zarządu Polskiej Fundacji Narodowej tuż przed dymisją zagwarantowano w umowach „gigantyczne odprawy” – ujawnia „Rzeczpospolita”. Jak zauważa dziennik, zarówno zarząd PFN, jak i minister kultury nadzorujący fundację nie zabrali głosu.
18 kwietnia 2024 roku „Rzeczpospolita” opublikowała tekst, z którego wynika, że członkom zarządu Polskiej Fundacji Narodowej tuż przed dymisją zmieniono umowy o pracę w taki sposób, by zagwarantować im wysokie odprawy.
PFN powstało w 2016 decyzją premier Beaty Szydło. Zadaniem fundacji miało być promowanie Polski za granicą, a działania finansowane miały być ze składek obowiązkowych 17 spółek kontrolowanych przez państwo (m.in. Orlenu, KGHM, PWPW, PGZ). Samo powstanie fundacji, jak i jej poszczególne projekty wywoływały kontrowersje i fale krytyki.
Czytaj też: „Branża może być trochę zdziwiona”? Eksperci o współpracy PFN z agencją PR
Choć sztorm wokół Polskiej Fundacji Narodowej cichnie, to eksperci wciąż są sceptyczni
NIK złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie Polskiej Fundacji Narodowej. PFN odpowiada
Jak informowaliśmy, zarząd PFN złożył rezygnację z funkcji 28 lutego 2024 roku. Decyzja zapadła po tym, jak nowy minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz odwołał Radę Polskiej Fundacji Narodowej z powodu braku transparentności w działaniach realizowanych przez PFN.
Źródło zauważa, że od tego czasu PFN nie ma Rady Fundatorów (złożonej z przedstawicieli spółek Skarbu Państwa) ani nowego zarządu.
Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynika, że zanim w fundacji zaszły zmiany personalne, wprowadzono zmiany w umowach trzyosobowego zarządu – w którym byli prezes Marcin Zarzecki i wiceprezesi Michał Góras i Cezary Jurkiewicz – zapewniające bardziej korzystne warunki. „Nasi informatorzy twierdzą, że aneksy do umowy dawały im gwarancję gigantycznych odpraw” – podaje źródło.
Jak dalej czytamy, przedstawiciele zarządu PFN odmówili „Rzeczpospolitej” rozmowy na ten temat.
Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że standardowe umowy o pracę członków zarządu, które skonstruowano w 2016 roku i wprowadzono zgodnie ze statutem uchwałą Rady Fundacji, zostały zmodyfikowane, gdy nastąpiła zmiana władzy w Polsce. Jak bowiem przekazuje informator dziennika, wcześniej nie brano pod uwagę przegranej PiS w wyborach, więc nie przywiązywano wagi do kwestii zabezpieczenia zarządu w przypadku odwołania.
Informator dziennika twierdzi, że wcześniej członkowie zarządu PFN mieli trzymiesięczny zakaz konkurencji, podczas którego mieli otrzymywać po 25 proc. wynagrodzenia (przy pensji w wysokości ok. 34-36 tys. zł miesięcznie). „Oznacza to, że po rezygnacji wzięliby mniej więcej równowartość jednej pensji” – zauważa źródło.
Po zamianach zakaz konkurencji miał zostać wydłużony do 12 miesięcy z pełną miesięczną pensją, co daje w przybliżeniu ok. 400 tys. zł – pisze „Rzeczpospolita”.
Jak dalej czytamy, Cezary Jurkiewicz nie odpowiedział na pytania dziennika, Michał Góras stwierdził, że „w tej sprawie nie może się wypowiadać”, z kolei Marcin Zarzecki powiedział źródłu: „Nie komentuję żadnych decyzji podejmowanych w ramach działalności PFN. Wszystko odbywało się lege artis, nasza działalność była oparta na podstawie obowiązującego prawa i analizach ekspertów”.
„Rzeczpospolita” zwraca także uwagę, że po rezygnacji z funkcji członków zarządu PFN Michał Góras i Cezary Jurkiewicz, którzy byli radnymi PiS, 26 lutego, jeszcze przed końcem kadencji. złożyli rezygnację z mandatów. „Do 29 lutego radni musieli złożyć oświadczenia majątkowe” – zauważa źródło. Jak dodaje, wspomnieni radni ich już nie złożyli.
Dziennik przekazuje, że skierował do PFN oraz Ministerstwa Kultury pytania o to, kto i z czyjego polecenia zmienił umowy zarządowi PFN, a także jakie zmiany do umowy wprowadzono i jakie odprawy zagwarantowało to zarządowi.
Polska Fundacja Narodowa nie udzieliła odpowiedzi – pisze źródło. Ministerstwo Kultury odpisało z kolei tylko, że „działania podjęte przez Fundację w 2024 roku znajdą się jej sprawozdaniu, które zgodnie z ustawą z 6 kwietnia 1984 r. o fundacjach powinno zostać złożone do ministerstwa do końca 2025 r.”. „W ramach nadzoru wynikającego z ustawy Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego może kontrolować sprawozdania Fundacji i żądać wyjaśnień oraz przedstawienia odpowiednich dokumentów dotyczących działalności Fundacji” – brzmi dalsza część odpowiedzi resortu przesłana dziennikowi.
Źródło pytało także resort kultury o ewentualne plany rozwiązania PFN. Jak jednak ocenia dziennik, odpowiedź jest wymijająca i brzmi: „Fundacja została założona przez fundatorów – spółki Skarbu Państwa i to do nich, zgodnie ze statutem, należy wskazanie kandydatów na członków Rady. Decyzja o likwidacji Fundacji może zostać podjęta po podjęciu przez Radę stosownej uchwały”. „Rzeczpospolita” przypomina, że w listopadzie 2023 roku, kiedy zmiana władzy była już pewna, ówczesny minister kultury Piotr Gliński zatwierdził zmiany w statucie PFN, pozbawiające ministra znacznej części uprawnień, w tym powoływania, odwoływania i wybierania członków zarządu oraz szefów Rady Fundacji. Jak zauważa źródło, nowy rząd mógłby dokonać zmian przez państwowe spółki.
Redakcja PRoto.pl po odwołaniu Rady Polskiej Fundacji Narodowej również wielokrotnie kontaktowała się z fundacją oraz Ministerstwem Kultury z pytaniami o dalsze losy PFN. Do tej pory nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi. Po publikacji „Rzeczpospolitej” skierowaliśmy także w tej sprawie pytania do resortu kultury, na które również nie udzielono nam odpowiedzi. (mb)