„Można wylać sobie wiadro wody na głowę, skoczyć na bungee albo położyć się w wannie wypełnionej fasolą – cokolwiek. Te, czy inne wyzwania, choć pozornie skuteczne, mogą czasami wyrządzić więcej szkody niż pożytku” – czytamy w serwisie Quartz.
Autor artykułu, William MacAskill, pisze, że popularna w internecie akcja charytatywna Ice Bucket Challenge ma dwie strony medalu. Z jednej – dzięki niej można zebrać ogromną sumę pieniędzy dla Stowarzyszenia do walki z ASL (do tej pory 3 mln dolarów), natomiast z drugiej – można skutecznie odciągnąć uwagę od innych istniejących akcji charytatywnych.
MacAskill twierdzi, że wszystkie organizacje charytatywne rywalizują ze sobą, dążąc do jednego celu – zebrać jak największą sumę pieniędzy i tym samym ograniczyć koszta związane z organizacją akcji. Taki „konkurencyjny fundrising niszczy wartość dla sektora społecznego jako całości” – czytamy w Quartz.
W dalszej części autor kwestionuje działanie akcji Ice Bucket Challenge, a zjawisko związane ze zbiórką pieniędzy określa mianem „kanibalizmu fundrisingowego”: „»Kanibalizm fundrisingowy« wśród organizacji charytatywnych jest poważnym problemem. Zamiast ofiarowania małej kwoty na akcje, warto dowiedzieć się, które organizacje charytatywne zrobią najwięcej dobrego z twoimi pieniędzmi. Zrób listę takich organizacji, które działają najskuteczniej”.
I kontynuuje, że statystycznie ludzie przeznaczają ograniczoną kwotę na cele dobroczynne. „Przykładowo, jeśli ktoś przeznaczy 100 dolarów na Stowarzyszenie do walki z ASL, będzie mniej skłonny do przeznaczenia mniejszej kwoty na inne organizacje – to nie spekulacja” – podkreśla MacAskill.
Na koniec autor dodaje, że osoby, które biorą udział inicjatywie, bardziej martwią się o to, jak wyglądają w danej sytuacji, a nie czy robią dobrze, ale biorąc udział w akcji podnoszą swoje morale. „Bo przecież Ice Bucket Challenge daje szansę pokazania swojego altruizmu publiczności poprzez bolesne zadanie”.