„Facebook to serwis społecznościowy. Każdy tam jest. Każdy spędza tam mnóstwo czasu. Mógłbyś pomyśleć, że to idealne miejsce do kontaktów z dziennikarzami. I myliłbyś się” – czytamy w serwisie cision.com.
Autorzy materiału zauważają, że próby dotarcia do dziennikarzy za pomocą Facebooka mogą zostać potraktowane jako naruszenie prywatności. PR-owcy nie powinni także spoufalać się z dziennikarzami – chyba, że są już znajomymi (w realnym świecie).
Do kontaktów z wpływowymi osobami i dziennikarzami lepiej nadaje się Twitter. Jak czytamy, korzystają z niego prawie wszyscy dziennikarze. Co więcej, bardzo łatwo nawiązać kontakt z innymi użytkownikami. Natomiast przeglądając tweety dziennikarzy możemy łatwo ocenić, jaka tematyka ich interesuje.
Jednak przy próbach zainteresowania dziennikarzy informacjami prasowymi trzeba być ostrożnym – w opinii niektórych osób ten serwis już jest nadużywany przez PR-owców, więc powinien być wykorzystywany w ostateczności. Jednak, gdy mamy ugruntowaną pozycję na Twitterze możemy wysyłać takie informacje, jednak tylko do dziennikarzy, z którymi regularnie wymieniamy się wpisami.
Podobnie jest z blogami, prowadzonymi przez dziennikarzy. To również dobre miejsce do nawiązywania kontaktów, jednak nie do pozyskiwania publikacji. Dziennikarze traktują je również jako prywatną przestrzeń – i tak samo, jak w przypadku Facebooka, działania PR-owców mogą być nieodpowiednie.
Bardziej przydatny jest natomiast LinkedIn. W tym przypadku nie ma żadnych przeciwwskazań, żeby wysyłać do dziennikarzy nasze informacje – wszakże jest to serwis stworzony właśnie do kontaktów zawodowych. (ks)