Adweek.com opisuje wpadki PR-owców przy próbie kontaktu z dziennikarzami. Redaktorzy na źle stargetowane mejle najczęściej „odpowiadają” jednak na Twitterze.
Redaktor NewsCorp Australia Shannon Mollowy otrzymał informację adresowaną do kobiet z dziećmi. Dodatkowo, początek mejla zaczynał się od słów „Drogie Panie”. Tego typu błędy zdarzają się na tyle często, że powstał nawet specjalny hashtag (#Pitch,Please), pod którym dziennikarze dzielą się podobnymi historiami przesyłanymi przez PR-owców. Ben Leubsdorf z New York Times’a, otrzymał wiadomość, w której nadawca zamiast dodać imię dziennikarza….pozostawił szablon mejla, „Część, imię”. „Jeśli traktujecie nas jak g***, nie liczcie, że będziemy Wam odpowiadać” – skomentował w serwisie.
Nick Halter z Minneapolis Business Journal opisuje, jaką odpowiedź otrzymał, gdy odmówił napisania tekstu na zaproponowany przez PR-owca temat. „Nie jestem pewny, czy znajdziemy kogoś lepszego od Pana” – przytacza wiadomość Halter. Jak dodaje, wystarczyło w tamtej sytuacji poprosić o kontakt do innego dziennikarza.
Kim Zetter poszedł o krok dalej i w swoim tweecie wymienił z imienia i nazwiska przedstawiciela firmy, który „właśnie dostarczył mu najnudniejszą informację prasową tygodnia”. Była nim premiera nowego urządzenia do robienia zdjęć selfie. W informacji prasowej nie znalazło się jednak nic poza tym, że dwie nastolatki były tak zafascynowane produktem, że testowały go przez cztery godziny. (mw)