The Washington Post pisze o sprawie Amerykanki, która z londyńskiego lotniska Heathrow chciała dostać się do Kalifornii. O tej podróży zrobiło się głośno po tym, jak pracownicy terminalu zabronili jej wnieść na pokład 15 litrów mleka, które zabrała z myślą o swoim ośmiomiesięcznym synu.
Jessica Martinez na co dzień często jest w podróży służbowej. Ostatnio była w Anglii, a jej rodzina, w tym najmłodsze dziecko, czekali w Kalifornii. Jako matka pracująca nauczyła się ściągać dużą ilość mleka, tak by jej syn miał zapas na czas, w którym będzie nieobecna – czytamy. Do bagażu podręcznego zgłosiła więc dwa duże pojemniki z mlekiem i dwa opakowania mleka zamrożonego. Wszystko jednak musiała zostawić. Zgodnie z przepisami na pokładzie samolotu nie może znajdować się mleko z piersi, jeżeli kobieta nie podróżuje z niemowlęciem. Chodzi jednak o płynne mleko – 3/4 zapasów kobiety było zamrożone, a ona sama była gotowa wyrzucić pokarm w stanie płynnym. W konsekwencji wyrzucono ok. 15 litrów ściągniętego mleka. O sprawie Amerykanka napisała na Facebooku, zaznaczając, że pierwszy raz spotkała się z taką sytuacją:
„W normalnych okolicznościach nie zamieszczałabym tutaj czegoś tak osobistego, ale nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułam się tak źle(…). Odciągałam sobie pokarm przy każdej możliwej okazji, pomiędzy spotkaniami z klientami, biznesowymi obiadami, prezentacjami, w toaletach, w taksówkach i w poczekalniach. Musiałam radzić sobie ze wstydem, kiedy ktoś mnie na tym przyłapał, musiałam opowiadać o bardzo osobistych sprawach moim współpracownikom, podwładnym i przełożonym, żeby zrozumieli, dlaczego potrzebuję więcej przerw. Godziłam się na ten dyskomfort, bo chciałam, żeby mój syn karmiony był naturalnym mlekiem. (…) Podróżowałam z wielkimi torbami przez cztery kraje, wyciągając je za każdym razem i pokazując celnikom, tłumacząc, że to mleko z piersi, żeby przepuścili mnie dalej. I wszyscy się na to godzili. Wszyscy, oprócz was” – puentuje autorka wpisu.
Zdaniem Martinez regulacje dotyczące zakazu przewożenia mleka z piersi są niesprawiedliwe i krzywdzące dla wszystkich pracujących i karmiących matek. Washington Post informuje, że od tamtej pory jej wpis udostępniono ponad 4 tysiące razy. Internauci komentowali temat również na tablicy Facebookowej Heathrow. (mw)