Jak donosi portal digiday.com, Facebook od niedawna pozwala influencerom na oznaczanie postów, które tworzą w ramach współpracy z marką, jako sponsorowane. Reklamodawcy, którzy angażują internetowych twórców, mogą teraz – za ich zgodą – otrzymać dostęp do poszczególnych treści, samodzielnie włączać promocję i obserwować statystyki. Będą musieli jednak wcześniej zdefiniować, którzy influencerzy mogą dać im dostęp do swoich treści – podaje źródło.
Źródło: screen z digiday.com
Eksperci zapytani o opinię przez digiday.com zareagowali na zmianę dwojako. Według nich, z jednej strony nowa opcja na Facebooku może ułatwić pracę na linii influencer–marka. O ile wcześniej internetowy twórca musiał przechodzić szkolenia z Menedżera reklam lub udostępniać swoją stronę pracownikom reklamodawcy, o tyle teraz będzie mógł po prostu oddać kontrolę nad promocją poszczególnych postów.
Komentatorzy z drugiej strony obawiają się, że influencer marketing na Facebooku podrożeje. Jeśli algorytm zostanie ustawiony tak, by zmniejszać zasięgi postów niepromowanych dzięki nowej opcji, to każdy, kto będzie chciał uzyskać znaczące zasięgi, będzie musiał wyjąć pieniądze z portfela – czytamy.
Zmienić się może także sam influencer marketing – twierdzą eksperci zapytani przez digiday.com. Jego podstawy oparte są na organicznych zasięgach internetowych twórców. Wprowadzenie nowej opcji może spowodować, że większe znaczenie będą miały pieniądze włożone w sponsorowanie postów.
Digiday.com dotarł jednak też do komentatorów, według których nowa opcja nie zmieni zasad gry. Według Sarah Peretz, instagramowej influencerki, będzie to jedynie przydatne narzędzie, które umożliwi wykorzystywanie połączenia zasięgu organicznego i targetowania. Pomoże też markom, które dopiero zaczynają uczyć się influencer marketingu – czytamy.
Chelsea Naftelberg z agencji Attention dodaje, że w codziennej pracy z klientami bardzo rzadko poleca Facebooka jako jedyne narzędzie do promocji. Według niej, nowa opcja niekoniecznie będzie miała wpływ na branżę influencer marketingu – w końcu portal Zuckerberga jest jedynie jej częścią. (mp)