Folklor „umiera” przez rozwój mediów społecznościowych – informuje telegraph.co.uk, powołując się na brytyjską organizację National Trust zajmującą się ochroną zabytków i przyrody. Zdaniem instytucji mityczne opowieści o czarownicach, syrenach i ukrytych skarbach nie pasują do coraz bardziej cyfrowego świata.
Organizacja postanowiła zawalczyć o utrzymanie pamięci o folklorze w Wielkiej Brytanii. Cytowana przez źródło przedstawicielka instytucji tłumaczy, że bajki i mity wiele mówią o społecznościach i poprawiają ich stosunki. Jak czytamy, baśnie przekazywane z pokolenia na pokolenie zabawiały dzieci oraz dodatkowo zacieśniały kontakty między członkami rodzin i społeczności. W dzisiejszych czasach funkcję tę pełnią smartfony i internet, przez co dzieci wolą cyfrowy świat od bajek i czarów – dodaje źródło.
Innego zdania jest Dee Dee Chainey, autorka książki „National Trust A Treasury of British Folklore”, która w rozmowie ze źródłem zwraca uwagę, że mity i baśnie nie znikają, a ewoluują. Czytamy, że nowe opowieści są tworzone przede wszystkim w internecie, np. w postaci memów, które odzwierciedlają dzisiejsze marzenia i obawy: „Slenderman (postać bez twarzy z miejskiej legendy, która stała się motywem gier i horrorów – przyp. red) jest tego przykładem. Niektórzy mówią, że jest to współczesny bogeyman (fikcyjna postać, którą straszono dzieci, aby je zdyscyplinować – przyp. red.); wysoki, chudy, bez twarzy, noszący garnitur (…)”. Źródło dodaje, że według Chainey dzięki temu „wciąż istnieje nadzieja” dla uratowania folkloru, którego istota polega na czerpaniu z mądrości i tradycji oraz redefiniowaniu ich i dopasowaniu do obecnych czasów. (ak)