Co roku w trakcie finału Super Bowl miliony widzów na całym świecie podziwiają nie tylko zmagania futbolistów, ale również reklamy emitowane w przerwie meczu. Często bywają one kontrowersyjne, ale według niektórych Groupon poszedł w tym roku za daleko – pisze Los Angeles Times.
Na początku widzowi może się zdawać, że ma do czynienia z reklamą stworzoną na zlecenie organizacji walczącej o prawa Tybetańczyków. Na ekranie widać Himalaje, buddyjskich mnichów i tybetańskie dzieci. Lektor (aktor Timothy Hutton) informuje o tym, że ludzie w Tybecie są w tarapatach, a ich kultura jest w niebezpieczeństwie. Po chwili na ekranie pojawia się orientalny lokal a siedzący przy stoliku Hutton zaznacza, że mimo problemów Tybetańczycy nadal przyrządzają świetne curry rybne. A dzięki Grouponowi wpłacając 30 dolarów można wydać ich 50 w tybetańskiej restauracji w Chicago.
W zamierzeniu autorów reklama miała wesprzeć akcję Groupona, w ramach której klienci mogą przekazywać środki na wybrane instytucje pożytku publicznego (w tym fundację Tibet Fund). Efekt był jednak odwrotny – emisja spotu wywołała ostrą reakcję organizacji zajmujących się prawami człowieka. Wedle krytyków reklama szydzi z ważnych kwestii społecznych.
„Sens przekazu został utracony” – twierdzi w LA Times Laura Ries, prezes agencji marketingowej Ries&Ries. Jak dodaje, Groupon skupił się na żarcie i zapomniał o strategii. Czynienie Tybetańczyków i ich cierpień przedmiotem żartu skrytykowała również brytyjska organizacja Free Tibet. (ks)