sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaAktualnościWiadomościSieć Badawcza Łukasiewicz chciała zniszczyć wizerunek byłego prezesa? Znamy nazwę agencji PR...

Sieć Badawcza Łukasiewicz chciała zniszczyć wizerunek byłego prezesa? Znamy nazwę agencji PR obsługującej organizację

Jakiś czas temu pojawiły się doniesienia, że Sieć Badawcza Łukasiewicz zatrudniła agencję PR do zniszczenia wizerunku byłego prezesa Łukasiewicza – Andrzeja Dybczyńskiego. Według naukowca, za nakłanianie go do zrzeczenia się odprawy oraz nawiązanie współpracy z firmą doradczą, aby zaszkodzić jego reputacji, miał odpowiadać minister nauki Dariusz Wieczorek – donosi WP. Jak dowiedziało się PRoto.pl, organizacja podpisała umowę z Marconi, agencją specjalizującą się w bezpieczeństwie komunikacyjnym i zarządzaniu kryzysem.

Jak Dybczyński znalazł się w Łukasiewiczu?

Dr Andrzej Dybczyński prezesem Sieci Badawczej Łukasiewicz został w lutym 2023 roku. Nominację wręczył mu Przemysław Czarnek, ówczesny minister nauki podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości. Stanowisko prezesa w organizacji jest traktowane jako prestiżowa posada, która pozwala na stanie się jedną z najbardziej wpływowych osób w polskiej nauce – pisze wiadomosci.wp.pl.

Jak donosi źródło, Dybczyński jest bezpartyjny. Prezesem Łukasiewicza miał zostać z przypadku. Szybko jednak wprowadził w organizacji nowe zasady, w tym m.in. zmienił warunki zwalniania z pracy osób na stanowiskach kierowniczych. Dybczyński wówczas postanowił, że „jeśli dyrektor lub wicedyrektor któregokolwiek z instytutów zostałby odwołany przed końcem ustawowej kadencji, przysługiwałaby mu 6-miesięczna odprawa”. Portal WP przekazał, że w przypadku normalnego dokończenia kadencji nikomu nie należałyby się pieniądze.

Dybczyński poinformował, że „proces zmian umów dyrektorów trwał od marca do września 2023 roku”. „Był weryfikowany i jawny, a ja od początku deklarowałem, że musi być zakończony do początku września, by uniknąć oskarżeń o motywacje polityczne i związek z wyborami” – dodał. Były prezes zaznaczył także, że funkcje dyrektorskie pełnili najczęściej wybitni naukowcy, często o międzynarodowej renomie, którzy dostawali znacznie korzystniejsze finansowo oferty z sektora prywatnego – podaje źródło.

Sprawy skomplikowały się po zmianie władzy, a tym samym pojawieniu się nowego ministra nauki – Dariusza Wieczorka, polityka Nowej Lewicy. Szef resortu zainteresował się Siecią Badawczą Łukasiewicz dopiero na początku lutego 2024 roku. Jak czytamy, wówczas Wieczorek spotkał się z prezesem Dybczyńskim. Według naukowca, minister zasygnalizował, że szanuje jego pracę w Łukasiewiczu i wie, że nie jest on związany z polityką.

Dybczyński wspomina, że nadzorująca go wiceminister Maria Mrówczyńska również była zadowolona z jego działań. „Wystawiła mi bardzo dobrą ocenę. Raport z ewaluacji opracowany przez wybraną przez ministerstwo firmę bardzo pozytywnie ocenił wprowadzane przeze mnie w Łukasiewiczu zmiany. Minister jednak powiedział, że po prostu chce do Łukasiewicza wprowadzić swoich ludzi, ale za to będzie chciał wykorzystać moje kompetencje na innym stanowisku” – dodaje były prezes, cytowany przez źródło.

Dybczyński i Wieczorek mieli się ostatecznie dogadać. Naukowiec miał złożyć rezygnację, a minister go odwołać. WP podkreśla, że zgodnie z umową w takiej sytuacji, przy przerwaniu pięcioletniej kadencji, Dybczyńskiemu miała przysługiwać półroczna odprawa. Złożył on rezygnację 9 lutego 2024 roku, a 14 lutego zjawił się w ministerstwie po dokument odwołania – czytamy.

Tego samego dnia doszło do spotkania Wieczorka, Dybczyńskiego i Mariusza Lenarda, wicedyrektora departamentu prawnego w ministerstwie. Były prezes Łukasiewicza przekazał, że po złożeniu dokumentu rezygnacji postawa ministra zupełnie się zmieniła. Wieczorek chciał bowiem nakłonić naukowca do podpisania dokumentu, w którym zrzeka się odprawy i dostaje miesięczne wypowiedzenie. Dybczyński zapytał wtedy Lenarda, czy podpisanie takiego dokumentu będzie oznaczało zrzeczenie się gwarantowanych umową praw. Prawnik potwierdził, co skłoniło naukowca rezygnacji z jego podpisania – dowiadujemy się.

Wówczas Wieczorek miał poinformować Dybczyńskiego, że jeśli nie podpisze dokumentu, „zniszczy jego wizerunek w mediach tak, że nigdzie już nie znajdzie pracy”. Naukowiec twierdził, że minister powiedział to z pełnym przekonaniem, co zeznał także w sądzie. Byłemu prezesowi do dziś nie wypłacono bowiem odprawy, dlatego postanowił złożyć w tej sprawie pozew – pisze źródło.

Według portalu WP, Wieczorek nie chciał się odnieść do sprawy, a jego rzeczniczka przekazała, że jest to niemożliwe ze względu na dobro śledztwa prowadzonego przez prokuraturę w związku z przekroczeniem uprawnień przez byłego prezesa Sieci Badawczej Łukasiewicz. Następcą Dybczyńskiego został Hubert Cichocki, polityk Centrum dla Polski, partii związanej z Polskim Stronnictwem Ludowym.

Agencja miała odgrywać ważną rolę

Ważnym aspektem dotyczącym sprawy stało się zatrudnienie agencji PR przez nowe kierownictwo Łukasiewicza. Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego wyjaśniło, że „współpraca z podmiotem specjalistycznym w obszarze komunikacji jest strategicznie uzasadniona w kontekście realizacji zadań Centrum Łukasiewicz, takich jak wspieranie działalności naukowej, komercjalizacji czy społecznej odpowiedzialności nauki zgodnie z wytycznymi ministra ds. szkolnictwa wyższego i nauki”. „Aby skutecznie realizować te zadania, kluczowe jest posiadanie strategii komunikacyjnej, która odzwierciedla cele Sieci Badawczej Łukasiewicz, co umożliwia efektywne wsparcie procesów z zakresu komercjalizacji oraz społecznej odpowiedzialności nauki” – dodało ministerstwo, cytowane przez źródło.

Jak donosi portal WP, według resortu, „agencje doradztwa komunikacyjnego dysponują specjalistyczną wiedzą oraz doświadczeniem, które pozwalają na skuteczne reagowanie na dynamicznie zmieniające się warunki rynkowe”, a w ramach działań podejmowanych przez podmiot odbywają się m.in. szkolenia i warsztaty dla pracowników Sekcji Komunikacji i Promocji”.

Łukasiewicz podpisał umowę z Marconi

Zgodnie z udostępnionymi redakcji PRoto.pl dokumentami, Centrum Łukasiewicz zawarło umowę z agencją Marconi 30 sierpnia 2024 roku.

Na stronie internetowej Marconi można przeczytać, że specjalizuje się ona w usługach związanych z komunikacją i doradztwem medialno-prawnym. Firma podkreśla, że „łączy wiedzę prawną, media relations i investor relations ze znajomością rynku kapitałowego”. Założycielem agencji jest Dariusz Jarosz, a partnerami Ewa Bałdyga oraz Zuzanna Szmelter.

Marconi świadczy na rzecz organizacji usługi doradcze w sprawach związanych z doradztwem strategicznym, doradztwem medialnym i komunikacyjnym. Agencja zajmuje się m.in. audytami informacyjnymi w sieci, komunikacją korporacyjną i marketingową, komunikacją kryzysową, media relations i social mediami, doradztwem w zakresie kreowania wizerunku, personal brandingiem, PR-em finansowym i investor relations, doradztwem w zakresie naruszeń dóbr osobistych, praw autorskich i pokrewnych, esg, a także raportami firmowymi i branżowymi.

Wartość umowy wynosi 123 tys. zł brutto. Została ona zawarta na okres czterech miesięcy od dnia jej nawiązania lub do wyczerpania wspomnianej kwoty.

Największy problem stanowi fakt, że w mediach pojawiły się doniesienia o rzekomym wykorzystywaniu agencji przez Łukasiewicza do niszczenia wizerunku Dybczyńskiego. Jak wspomina portal WP, pracownicy Marconi mieli rozsyłać do dziennikarzy wiadomości, w których wskazywali na odpowiedzialność naukowca za wiele nieprawidłowości i powiązania polityczne z Prawem i Sprawiedliwością.

Dybczyński wspomniał, że warto zadać pytanie, „dlaczego państwowa sieć badawcza płaci za niszczenie wizerunku swojego byłego prezesa w mediach?”. „Czy politycy nie mogliby tego robić za własne pieniądze, skoro już muszą mnie ukarać za przeciwstawianie się upolitycznianiu nauki? I dlaczego, jeśli tak bardzo poprawiły się standardy, zwalnia się naukowców, zatrudnia polityków, a minister nauki zajmuje się obsadzaniem stanowisk przy zastosowaniu mało ministerialnych metod?” – dodał naukowiec, cytowany przez źródło.

Jak informuje portal WP, obecne władze Centrum Łukasiewicz przekazały w odpowiedzi na zadane pytania, że postanowienia dotyczące wydłużonych okresów wypowiedzenia i automatycznego przyznania odprawy usunięto z obowiązujących umów o zarządzanie. Organizacja zapytana o działania agencji PR w celu zniszczenia wizerunku byłego prezesa wskazała, że „za kontakty Centrum Łukasiewicz z dziennikarzami odpowiadają wyłącznie przedstawiciele Sekcji Komunikacji i Promocji Centrum Łukasiewicz” – czytamy. (ao)

Źródło: wiadomosci.wp.pl, Kolejne oskarżenia pod adresem ministra Wieczorka. Były szef sieci badawczej zdradza kulisy, Paweł Figurski, Patryk Słowik, 5.11.2024/ marconi.pl

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj