Rozwój to dla Twittera nie tylko nowi użytkownicy, ale także coraz większe problemy z utrzymaniem swobody wypowiedzi – czytamy w Wall Street Journal. Coraz częściej służby z różnych państw upominają się o kasowanie treści łamiących lokalne przepisy, a sam serwis musi reagować na agresywne wpisy niektórych użytkowników.
„Musisz przestrzegać przepisów obowiązujących w kraju, gdzie działasz” – przyznaje dyrektor generalny Twittera, Dick Costolo. I dodaje, że ochrona wolności wypowiedzi na Twitterze jest coraz większym wyzwaniem dla serwisu.
A w ostatnich tygodniach, jak zauważa WSJ, Twitter został określony jako „cenzor, platforma do rozpowszechniania obraźliwych wpisów oraz narzędzie Wielkiego Brata”. W lipcu serwis został oskarżony przez brytyjskich prawodawców o sprzyjanie rozpowszechnianiu obraźliwych komentarzy, kierowanych do jednego z użytkowników. Dotychczas kierownictwo Twittera trzymało się zasady nie ingerowania w wolność ekspresji internautów. To podejście może się jednak zmienić – firma planuje wejść na giełdę, a w związku z tym ściąga na siebie dodatkowe zainteresowanie. Znalezienie właściwej równowagi między wolnością wypowiedzi a tworzeniem przyjaznego środowiska dla użytkowników to wyzwanie dla wszystkich firm internetowych.
Dobrym przykładem jest historia Malcolma Harrisa, uczestnika protestu w ramach Occupy Wall Street. Amerykański sąd zwrócił się o ujawnienie danych jego konta. Twitter, po długiej batalii spełnił żądanie, inaczej zostałby obarczony grzywną. Sam Harris nie ma wątpliwości, że serwis stał po jego stronie. Jednak jego zdaniem w przyszłości Twitter powinien wykazać się większą asertywnością w tego typu sprawach. (ks)