Twitter ma problem z treściami pornograficznymi, może mieć też problem z reklamodawcami – czytamy w serwisie adweek.com.
Na Twitterze też istnieją ciemne zaułki. Konta, które prezentują treści „niebezpieczne dla pracy” (NSFW – not safe for work) mogą oznaczać kłopoty dla marek, których reklamy będą wyświetlać się obok nich. Jak czytamy, problem jest w dużej mierze technologiczny, bo jak kontrolować setki milionów kont, z których – wg szacunku Wall Street – 10 milionów dotyczy pornografii.
Pod koniec kwietnia, Robert Peck z SunTrust Robinson Humphrey zwrócił uwagę na „brudne” części Twittera i ostrzegł, że gdy marki dowiedzą się, że ich reklamy mogą wyświetlać się obok tych treści, będą ograniczać wydatki reklamowe. Mało prawdopodobne jest, że Twitter świadomie będzie się na to zgodził. Musi zatem opracować technologię, która będzie wykrywać tych użytkowników – twierdzi Peck. Reklamodawcy tacy jak Nielsen, Oikos, Gatorade, Duane Reade, Nbcuniversal czy Best Buy zaalarmowały, że ich promowane tweety pojawiają się, gdy konsument poszukuje strony pornograficznej. Twitter poinformował, że pracuje nad sprawą. Nielsen stwierdził jednak, że czasowo zawiesza swoją kampanię, a pozostali reklamodawcy odmówli komentarza – podaje adweek.com.
Jak czytamy dalej, warto pamiętać, że problem z treściami porno nie dotyczy jedynie Twittera. Facebook również spotkał się z krytyką za obraźliwe treści, Tumblr z kolei zasłynął z udostępniania materiałów „dla dorosłych” przez użytkowników Reddit. Problem z pornografią dotknął jednak Twittera we wrażliwym czasie. Pod znakiem zapytania stoi bowiem skuteczność sprzedaży reklam. Dla CEO jednej z firm zajmujących się reklamą mobilną szokujące było to, że Twitter nadal stoi przed tego rodzaju problemem, bo marki nie chcą, by ich reklamy pojawiały się w kontekście porno.
Facebook, który zyskał uznanie za tępienie pornografii, zaczął wykrywać tego rodzaju treści lata przed Twitterem. CEO Twittera, Dick Costolo przyznał, że jedną z jego największych porażek jest to, że nie działał wystarczająco stanowczo w kwestii molestowania i zagrożenia trollami. Jeśli chodzi o treści dla dorosłych, często wykorzystuje się firmy zewnętrzne, które zapewniają, że reklamy nie będą widoczne w nieodpowiednim kontekście. Kiril Tsemekhman, dyrektor danych w jednej z takich firm, jest zdania, że platformy takie jak Twitter mogą tylko „pilnować się” wewnętrznie, a nie szukać pomocy u firm zewnętrznych. „Trudno, aby ktokolwiek poza platformą mógł nią zarządzać” – wyjaśnia. Dodaje również, że trzeba by być w stanie zakwalifikować każdy tweet do konkretnej kategorii, od której reklamodawcy chcą się odciąć. By zapewnić lepszą kontrolę, Twitter będzie musiał sprawdzić całą zawartość, zidentyfikować dobre i złe treści oraz oznaczyć nieodpowiednie zdjęcia i filmy – i wszystko w każdym języku. (mb)