Czy „wieżyczka” zamiast gestów otwartości psuje odbiór Petru? Czy czerwona garsonka Premier Kopacz poprawi notowania PO? Czy PiS wygra wybory dzięki dobrze przepracowanym szkoleniom medialnym Beaty Szydło? Zdecydowanie nie, a niestety w komentarzach do ostatniej debaty słyszę takie tezy. Nie róbmy z PR narzędzia szarlatanów, bo to osłabia nasz wizerunek, odrywa od rzeczywistości i ośmiesza jako profesjonalistów.
Sam PR nigdy nie stworzy marki, ani nie sprzeda produktu, jakim jest polityk. Public relations było i jest częścią kompozycji marketingowej a dokładniej – narzędziem promocji, budowania reputacji partii i jej wyborców (np. czy inni będą się z nimi identyfikować?) oraz odpowiada za komunikowanie partii z wyborcami. PR pomaga też kierownictwu partii i jej strategom reklamowym zrozumieć wyborcę i jego potrzeby. Jeśli tak określimy naszą rolę, to jestem dumny z tego, że jestem PR-owcem. Sprowadzanie naszej pracy do trików, chwytów i manipulacji budzi mój niesmak. Tymczasem kolejne wybory niestety utrwalają taki obraz naszej pracy.
Nawiązując do „Gwiezdnych wojen” sam widzę, że po 8 latach „polityki ciepłej wody w kranie” ludzie potrzebują „nowej nadziei”. Chcą usłyszeć i zobaczyć kogoś, kto tę nadzieję obudzi. Polityk bez wizji i spójnych poglądów prędzej, czy później przepadnie. Według mnie PR może pomóc politykom w utrzymaniu wizualnej i werbalnej spójności, ale nic nie wskóra, jeśli produkt – jakim jest program wyborczy – jest słaby. Najlepsze stroje i błyskotliwe rekwizyty tylko ośmieszą kogoś, kto nie zbuduje więzi z wyborcami, nie przedstawi im konkretnych planów na przyszłość i nie zaangażuje ich do działania. PR może podpowiedzieć politykowi, gdzie jest jego lub jej wyborca i jak do niego trafić, ale nie zastąpi pomysłów na rozwój kraju i nie rozwiąże społecznych problemów.
Na początku swojej kariery w PR byłem uczony, że jeśli uznam, że produkt jest niedobry, to powinienem o tym powiedzieć jego producentowi. Wtedy producent powinien zmienić produkt, a nie sprzedawać go za wszelką cenę. Politycy już nie mają czasu na zmiany, choć większość z liderów, którzy wzięli udział we wtorkowej debacie, powinna usłyszeć, że król jest nagi. Przyczyną tego nie jest słaby PR.
Andrzej Godewski, partner Charyzma. Doradcy Komunikacji Biznesowej