Witold Waszczykowski podczas swojego wystąpienia w Sejmie mówił o błędach wcześniejszej polityki promocyjnej Polski, przytaczając między innymi zakupione przez poprzedników upominki reklamowe. O sprawie pisaliśmy między innymi dlatego, że Polska Izba Artykułów Promocyjnych odpowiedziała na słowa Ministra. W liście PIAP zwróciło uwagę, że słowa Waszczykowskiego mogą zaszkodzić branży i przyczynić się do zmniejszenia popytu na na produkty promocyjne.
Ponieważ gadżet stał się sprawą polską, postanowiliśmy spojrzeć na niego jak na dobro narodowe. Naszych ekspertów zapytaliśmy, jakie produkty mogłyby promować Polskę, a także czy istnieje przepis na gadżet idealny.
Jakie cechy powinien mieć gadżet, który mógłby promować Polskę?
Mateusz Zmyślony, dyrektor kreatywny ESKADRA
Dobry gadżet promocyjny to może być przedmiot bardzo różny. Gdy mówimy o pamiątce reprezentującej markę narodową, kaliber wyzwania robi się poważniejszy, niż w przypadku marki komercyjnej.
To trudne zadanie, znaleźć coś jednocześnie oryginalnego, ładnego, przydatnego i budzącego pozytywne, silne emocje. Najczęściej trzeba umieć postawić na jedną czy dwie cechy, nie próbując zadowolić wszystkich. Marka „Polska” powinna mieć zatem nie „gadżet”, a zestaw gadżetów, przeznaczonych na różne okazje i zaprojektowanych z myślą o różnych odbiorcach.
W praktyce mile widziane i bardzo skuteczne są wszelkiej maści narodowe specjały – jedzenie, picie, rękodzieło. By uniknąć jednak zaszufladkowania i cepeliowskich skojarzeń, dobrze jest, by były one nowocześnie opakowane, by interpretacji produktu dokonali utalentowani designerzy. A tych w Polsce mamy naprawdę wielu.
Polskie miody (pitne i zwykłe), kiełbasy, ryby marynowane, grzyby, słodycze, pierniki, krówki – to naprawdę świetne preteksty i wartości, z których można stworzyć promocyjne cuda.
Inną drogę wyznacza podejście nazwijmy je „technologiczne” – nowoczesny gadżet dobrze promować będzie kraj z licznymi prorozwojowymi ambicjami.
Co by to mogło być? Jeśli już koniecznie pamięć USB, to tylko osadzona w wysmakowanej, designerskiej obudowie – oczywiście, koncepcyjnie wyprowadzonej z jakiejś „polskości”. Czymś naprawdę ciekawym byłby – nie wiem, czy łatwy do wyprodukowania – np. niebieski laser w postaci wskaźnika do prowadzenia prezentacji. Nawiązujący do polskiego wynalazku, szkoda, że również straconej już chyba szansy…
Bez żadnego ryzyka można rozdawać polskie beacony.
Trzecia droga to sztuka. Czysty design i czysta kreacja: np. wysmakowane estetycznie gwizdki – cukierki naśladujące wymowę trudnych i fascynujących dla obcokrajowców polskich głosek takich jak „ś” czy „ź”. Pamiętam, że koncepcja taka wygrała jakiś czas temu jeden z konkursów na gadżet.
Jeśli chcemy zobaczyć, jakie pomysły mają młodzi polscy Twórcy, wystarczy pójść do sklepu na łódzkiej Off-Piotrkowskiej i obejrzeć produkty spod marki „Pan tu nie stał”, albo spojrzeć na koncepcje artystów ze Śląska – urzekło mnie np. czarne mydło „z węgla” albo wyciskarka do cytryn w kształcie katowickiego Spodka. Podobnie jest dzisiaj w każdym mieście, gdzie lokalny patriotyzm emanuje na środowiska twórcze, które dostarczają mnóstwa świetnych pomysłów. Gamę takich zróżnicowanych „pamiątek” powinna uzupełniać też klasyka, w postaci rzeczy eleganckich i konserwatywnych – zwykle jest to motyw typu „Chopin”.
Oczywiście, również taką klasykę można i powinno się kreatywnie zinterpretować. „Słabe” jest wręczanie samych spinek do mankietów, albumów czy markowych piór ze złotą stalówką.
Barbara Labudda, prezes zarządu Synertime
Fajny gadżet jak fajny facet. Ma być przede wszystkim mądry i atrakcyjny. Ta zasada tyczy się zarówno gadżetów używanych w obszarze produktowym, jak też marketingu terytorialnego.
Co to znaczy mądry gadżet? Przede wszystkim powinien być nośnikiem jakiejś informacji. Przesłania kluczowego, pozytywnej cechy (benefitu) lub też USP (Unique Selling Proposition), które zostały wcześniej określone w strategii. Bo to właśnie ona musi leżeć u podstaw wszelkich działań – określać je, nadawać kierunek i sens. Gadżet to po prostu jeden z wielu pomysłów, które wymyślane są na końcu procesu budowy plan komunikacyjnego. Jako konsekwencja określonej strategii, dobranych grup celowych, narzędzi i taktyk. Ma być niejako wisienką na marketingowym torcie – a pamiętać należy, że taka wisienka ma rację bytu tylko jeśli pasuje do smaku ciasta i dodawana jest na ostatnim etapie dekorowania.
Dlatego gadżet promujący Polskę ma przekazywać określoną informację związaną z naszym krajem, z polską kulturą, możliwościami, z tym, co nas jako Polaków wyróżnia. Powinien odzwierciedlać określoną cechę kraju, przekazywać jasną, możliwą do odczytania przez odbiorców wiadomość. Tak przemyślany gadżet może być bardzo efektywnym narzędziem komunikacji.
Jak w życiu, tak i w komunikacji – czasem bycie mądrym to jednak za mało. Dobry gadżet musi też cieszyć oko. Niekoniecznie być „śliczny”, ale atrakcyjny. Chodzi przecież o to, by ludzie naprawdę chcieli go mieć. O atrakcyjności gadżetu świadczy zawsze to, że ktoś pragnie go dostać, że posiadanie go jest pewną wartością dodaną, pod względem estetyki albo użyteczności. Jeśli określonego gadżetu nikt nie chce, jeśli jest traktowany jak szczyt obciachu to znaczy, że nie spełnia on swojej funkcji i nigdy nie powinien był powstać. Niezależnie od tego, jak bardzo był przemyślany.
Tak więc doskonały gadżet powinien być po pierwsze skutecznym nośnikiem ważnej informacji związanej ze strategią komunikacji, a po drugie powinien posiadać cechy, które sprawią, że będzie interesujący dla odbiorców: ładny, zaskakujący, użyteczny. Jeśli taki będzie, sprawnie odegra swoją rolę – czyli wesprze budowanie pozytywnego wizerunku kraju.
Czy istnieje przepis na gadżet idealny, albo czy któryś z gadżetów zrobił na Pani/Panu wrażenie?
Mateusz Zmyślony, dyrektor kreatywny ESKADRA
Gadżet idealny? Nie ma czegoś takiego, gdyż jest to kwestia indywidualnych gustów i potrzeb. Moje serce nieodmiennie kradną marki AMSTERDAM, sygnowane genialnym sloganem ”I Amsterdam”. Lubię też gadżety Nowego Jorku, głównie dzięki „I ♥ NY” – nieważne, na czym nadrukowane. Uważam, że nośne są kreatywne T-shirt’y.
Gadżet „idealny” dla mnie to chyba szwajcarski scyzoryk, jeśli daje mi go Szwajcar. Idąc tą drogą, polski, wiklinowy kosz piknikowy pełen świetnego, regionalnego jedzenia to, jeśli zaprojektują go fachowcy od designu, to po prostu pewniak.
A dla wymagających – koniecznie kreatywne wzornictwo przemysłowe.
Barbara Labudda, prezes zarządu Synertime
Spośród gadżetów związanych z marketingiem terytorialnym, które są mi szczególnie bliskie, pamiętam najbardziej ten wykorzystywany kilka lat temu przez zespół naszej agencji przy okazji promocji województwa śląskiego. To była zresztą jedna z akcji, za którą zdobyliśmy Złoty Spinacz. Strategia promocji śląskiego opierała się na Big Idei „Śląskie – pozytywna energia”, która wskazywała na benefity związane z potencjałem ludzi, ich pasją, możliwościami. Hasłem reklamowym było „pozytywnie nakręceni zapraszają”. Wtedy postanowiliśmy wykorzystać naprawdę ciekawy budzik do promocji. Ale nie jakiś zwykły – o nie. On był pozytywnie nakręcony! Użyliśmy go m.in. jako zaproszenia na konferencję prasowa dla mediów – miał wówczas alarm ustawiony na godz. 11. (by przypominać o czasie rozpoczęcia spotkania), a po nakręceniu zamiast sygnału alarmującego czas pobudki, odzywał się energetyczny głos Bożydara Iwanowa, który zapraszał na konferencję zaczynając od słów „Pozytywnie nakręceni ludzie ze Śląskiego zapraszają na konferencję prasową”, a kończył po dziennikarsku „dla pozytywnie nakręconego budzika – Bożydar Iwanow”. Oczywiście sygnał dźwiękowy można było w każdej chwili sobie zmienić za pomocą pendrive’a np. na ulubioną piosenkę i użytkować budzik zgodnie z jego przeznaczeniem. Każdy chciał go mieć. Fama szybko się rozeszła, więc dziennikarze sami dzwonili z prośbą o wysłanie im tego „śląskiego budzika”. Na tyle się spodobał, że powstało nawet kilka materiałów prasowych o tym, jak to Śląskie w ciekawy sposób zaprasza media na spotkanie. Gadżet był atrakcyjny, zaskakujący, a do tego przekazywał ważną informację. Czyli spełniał wszystkie ważne kryteria – i dlatego tak dobrze się sprawdził. (mw)