Niedawno na PRoto.pl pisaliśmy o tym, że YouTube w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Wielkiej Brytanii zaczyna bardzo restrykcyjnie egzekwować regulamin i blokuje możliwość zarabiania na reklamach z wideo, które uzna za niestosowne. Zapytaliśmy ekspertów, czy i jak to wpłynie na polskich twórców wideo.
Zdaniem Tomasza Szambelana, Partnership Executive w LifeTube, popularność YouTube’a zarówno wśród autorów treści, jak i odbiorców nie ulegnie z tego powodu zmianie. A to dlatego, że „na polskim rynku youtuberzy zarabiają przede wszystkim na współpracy komercyjnej z markami – nie zaś na przychodach z AdSense” – podkreśla.
Odpływu twórców z platformy nie spodziewa się również Mikołaj Nowak, Social&Media Adviser w TVN. „Youtuberzy nie pozostawią nagle YouTube’a, bo jest on ich – jak wskazuje nazwa ich profesji – głównym źródłem dochodu” – mówi. Jego zdaniem platforma daje im również sporą swobodę działania. Specjalista zwraca jednak uwagę, że choć twórcy nie zrezygnują z platformy zupełnie, ich dochody mogą się zmniejszyć.
Jak w takim razie na sytuację powinni zareagować sami zainteresowani? „Na ich miejscu nie buntowałbym się, nie tworzył akcji protestacyjnych, nie podburzał społeczności, a pokornie dostosował się do regulaminu i działał dalej, by zachować płynność finansową. „Tym bardziej, że wielu z tychże youtuberów ściąga na siebie uwagę poprzez kontrowersyjne, często balansujące na granicy dobrego smaku, a nawet prawa autorskiego produkcje. Czy to w ujęciu globalnym, czy polskim” – radzi Nowak. „Youtuberzy za mocno uwierzyli, że na YouTubie – są u siebie. Prawda jest taka, że tam »wolnoć Tomku w swoim domku« to ich czysto iluzoryczne poczucie” – dodaje.
Zapytaliśmy ekspertów także o to, czy bardziej restrykcyjne egzekwowanie regulaminu przez YouTube’a to dobry pomysł. Szambelan ocenia je pozytywnie, ponieważ, według niego, takie działanie może wpłynąć na wzrost jakości publikowanych treści. Nowak podaje przy tym przykłady kontrowersyjnych kanałów. Wideo publikowane przez Gimpera czy autora i prowadzącego „Z Dupy” „to są produkcje, które nie raz – mówiąc kolokwialnie, w języku youtuberów – szły po bandzie i niemal na granicy prawa. Mimo, iż Gimper wielokrotnie pozwalał sobie na to, co w mediach tradycyjnych nie przeszłoby z przyczyn prawnych i etycznych – YouTube zweryfikował mu konto i zaklasyfikował, jako oficjalnego twórcę. To samo dotyczy kanału »Z Dupy«”. Nowak zaznacza ponadto, że „w poprawności nie ma nic złego, gdy jej egzekucja nie staje się nadgorliwa i niesprawiedliwa”. Marta Zienkiewicz, Social Media & Influence Marketing Manager w Hill+Knowlton Strategies podkreśla z kolei, że należy zachować właściwy balans między interesem reklamodawców a dobrem twórców. Ci pierwsi nie chcą być kojarzeni z balansującymi na granicy etyki i prawa zachowaniami, podczas gdy youtuberzy w kryzysie widzą szansę na pokazanie się – zauważa Nowak.
Specjaliści zwracają jednak uwagę na niedoskonałą moderację treści. Zdarzyło się, że algorytm YouTube’a z jednej strony umożliwił publikację nieodpowiednich treści, z drugiej blokował te, które nie naruszały regulaminu. Co więcej, „to, co uchodzi za śmieszne dla jednych, może być rasistowskie i wulgarne dla innych” – zaznacza Zienkiewicz. „Stąd trudno jest dyskutować o słuszności filtrowania treści przez największą platformę wideo na świecie (która jako prywatny serwis ma prawo do własnej polityki selekcji treści), a raczej o braku wystarczająco transparentnej komunikacji na ten temat” – dodaje specjalistka. Zauważa ponadto, że na czekaniu na manualną weryfikację danej treści przez YouTube’a najbardziej ucierpią twórcy filmików wiralowych, real-time marketingowych.
„Nie wolno nam też zapomnieć, że najczęściej youtuberzy to ludzie o wrażliwości artysty, czyli cienkiej skorupie chroniącej przed krytyką otoczenia” – podsumowuje Nowak.
Zebrali Anna Kozińska, Małgorzata Baran i Maciej Przybylski