Ponieważ zostałem wywołany do tablicy, skrytykowany i pouczony, co powinienem, a czego nie powinienem robić – pozwoliłem sobie napisać polemikę, odnosząca się do artykułu „Kielecka szkoła komunikacji” (PRoto.pl, 28.04.2021), autorstwa dr. Wojciecha K. Szalkiewicza.
Artykuł ten oparty jest na fałszywej tezie i niestety zawiera nieprawdziwe fakty, które dr Szalkiewicz mógł zweryfikować, ale tego nie zrobił. Wybrał formę artykułu ex cathedra, pisaną z wysokości swojego naukowego, obawiam się, że tylko teoretycznego doświadczenia. Fałszywą tezę powtarza kilkakrotnie, sugerując, że toczę jakąś „wojnę z mediami”. Cytuję: „do »Sztuki wojny z mediami« trzeba będzie dopisać nowy rozdział – »Szkoła kielecka«”. I dalej „to, co zrobili, to wyjątkowa amatorszczyzna. Tak się nie walczy z mediami”.
Nigdy nie prowadziłem, nie prowadzę ani nie zamierzam prowadzić „wojny z mediami” ani z mediami „walczyć”. Pozostając przy odniesieniach militarnych, stoczyłem raczej małą bitwę i nie „z mediami”, ale z jedną konkretną redakcją.
Nieprawdziwe jest twierdzenie dr. Szalkiewicza, że „dopiero po upublicznieniu nagrań dorabiają »ideologię« do swoich wypowiedzi”. Gdyby autor artykułu zadał sobie trud i do mnie zadzwonił, albo chociaż przeczytał moje komentarze na oficjalnym profilu FB TVP3 Kielce, wiedziałby, że do mojego „słynnego” wywiadu przygotowywałem się przez kilka dni, formułki musiałem się nauczyć na pamięć, a wcześniej wysłałem do dziennikarki TVP3 Kielce list, wyliczający manipulacje i nieprawdziwe informacje zawarte w jej materiale.
Tak więc nieprawdą jest kolejny zarzut, że nie przedstawiłem „żadnych konkretnych dowodów rzekomej »nierzetelności« czy »manipulacji« ze strony TVP3”. Mam konkretne dowody, maile z datami ich wysłania, jak i zrzuty ekranu z komentarzy w internecie.
Dalej autor artykułu poucza mnie i sekretarza miasta Kielce Szczepana Skorupskiego, że „da mihi factum, dabo tibi ius – »udowodnij, a przyznam ci rację«”. Ja polecam dr. Szalkiewiczowi inną łacińską sentencję – quidquid agis, prudenter agas et respice finem (cokolwiek czynisz, czyń rozważnie i bacz, co z tego wyniknie). Jeśli komuś czyni się zarzuty, trzeba najpierw je zweryfikować, bo z fałszywych zarzutów może wyniknąć tylko kompromitacja ich autora.
Autor zarzuca mi również, że nie napisałem „choćby jednego wysłanego do redakcji sprostowania, zgodnie z regułami prawa”. Proszę o wskazanie mi artykułu prawa (prasowego czy innego), który zmusza do wysyłania sprostowań i/lub zakazuje polemizowania, krytykowania redakcji. Wysłanie sprostowania jest prawem, a nie obowiązkiem. Sytuacji, kiedy bohaterowie materiałów dziennikarskich je krytykują, ale nie wysyłają sprostowań, jest mnóstwo. Czasami są one uzasadnione, czasami nie. Czy uzasadniona była rezygnacja ze sprostowania w tym przypadku? To temat na duży artykuł, ale postaram się krótko. Moim celem, jako rzecznika spółki, jest obrona jej dobrego imienia m.in. poprzez docieranie do społeczeństwa z prawdziwą informacją i informowanie społeczności o nieprawdziwych informacjach, godzących w dobre imię spółki. Na skutek mojej bitwy (nie wojny) do społeczeństwa dotarł przekaz, że „liczba awarii sieci wodociągowej w Wodociągach Kieleckich z roku na rok maleje”. Przekaz ten dotarł do znacznie większej liczby odbiorców, niż gdyby został tylko wyemitowany w regionalnej telewizji. Problem w tym, że telewizja jak ognia unikała takiego przekazu, za to zafundowała odbiorcom nieprawdziwą informację, że „w poprzednich latach tylu awarii nie było”. Przeanalizujmy teraz, jaki pozytywny dla mojej spółki rezultat miałoby wysłanie sprostowania. Otóż ŻADEN. Dam tylko jeden przykład, opisywany niedawno m.in. przez niebezpiecznik.pl:
Źródło: facebook.com/niebezpiecznik
TVP Info została zmuszona do zamieszczenia sprostowania wyrokiem sądu PO PIĘCIU LATACH od emisji materiału. Zamieściła je na swojej stronie internetowej, ale zmieniła kod strony tak, aby sprostowanie było praktycznie nie do odczytania przez przeciętnego internautę (ekran automatycznie przesuwał się w dół, zasłaniając treść sprostowania). Polecam również artykuł press.pl z lutego br. „Media publiczne i prorządowe nie chcą przepraszać mimo wyroków sądowych”.
Żyjemy w czasach, kiedy tradycyjne sposoby relacji z niektórymi mediami zawodzą. Ba, są eksperci i praktycy mediów, którzy zastanawiają się, czy osoby podające się za dziennikarzy w niektórych mediach w ogóle powinny być traktowane jak dziennikarze. Nie sprawdzają się recepty z podręczników PR i rady udzielane ex cathedra przez ekspertów. W tej sytuacji rzecznicy prasowi, PR-owcy, urzędnicy zmuszeni są do działań niestandardowych. Nie polecam tego, co zrobiłem, bo ryzyko porażki jest duże, ale w tym przypadku – nie żałuję.
Ziemowit Nowak – specjalista PR, rzecznik prasowy Wodociągów Kieleckich od 2011 roku. Przez 20 lat dziennikarz i redaktor, najpierw w prasie polonijnej w Stanach Zjednoczonych, a od 1993 do 2011 roku w Gazecie Wyborczej, redakcja w Kielcach. Manager liniowy w grupie radiowej spółki Agora. Laureat kilku nagród dziennikarskich, m.in. Wybitny Dziennikarz Gazety Wyborczej, Ostre Pióro – nagroda Business Centre Club. Stypendysta German Murshall Fund of the United States.