Miesięcznik branżowy Brief zamieszcza artykuł dotyczący public relations w Polsce. Jego autorzy zauważają, że PR w Polsce sprowadza się często do interweniowania w momencie kryzysu oraz „nachalnego nagabywania do przychylnego materiału prasowego”. Dodają również, że poziom teorii PR w Polsce „pozostawia wiele do życzenia”. Jako przykład podają konferencję poświęconą branży, na której jedna z prelegentek dała wykład na temat reklamy internetowej tłumacząc, że „reklama wizerunkowa jest prawie jak PR”.
Tomasz Kamyk i Łukasz Roguski sporządzają liste najczęściej popełnianych przez PR-owców błędów: próby wpływania na zadawane przez dziennikarza pytania, szantażowanie dziennikarzy po niekorzystnych publikacjach i próby wymuszenia zmiany lub usunięcia negatywnych informacji np. ze stron internetowych. Kolejnym błędem polskiej branży PR jest zatrudnianie jako specjalistów ds. PR-u dziennikarzy, których głównym atutem jest notes z kontaktami. Zdaniem autorów nie jest to dobre rozwiązanie, gdyż byli dziennikarze często nie dysponują odpowiednią wiedzą z zakresu marketingu.
W zakończeniu artykułu przedstawiają antytypy PR-owców. W ich typologii znaleźli się: „ważniak” – przedstawiciel dużej korporacji, arogancki i pewny siebie, wychodzi z pozycji siły, na pytania odpowiada od niechcenia; „lizus” – stosunkowo nudny, słodkimi komentarzami próbuje przypodobać się wszystkim dookoła; „spóźniony zapłon” – przekazuje nieaktualne informacje, np. notatki prasowe o dawno zakończonych działaniach; „natrętny komar” – bezwzględnie nagabuje dziennikarzy, nawet jeśli ewidentnie nie są zainteresowani tematem; „laik”– typ niezorientowany i bez chęci na pogłębienie swojej wiedzy, „spamiarz” – którego praca polega na rozsyłaniu informacji prasowych e-mailem, faxem lub pocztą i sprawdzanie czy przez przypadek nie zostaną opublikowane.