9 stycznia 2023 roku Elon Musk, szef Twittera, potwierdził na swoim profilu, że serwis od lutego 2023 roku zwiększy limit znaków w tweetach aż do 4000. Ostatnia zmiana liczby znaków została wprowadzona w 2017 roku, kiedy ówczesny dyrektor generalny Jack Dorsey podwoił ją ze 140 na 280.
Decyzja Muska spotkała się z mieszanymi reakcjami. Część internautów zastanawia się, czy ta zmiana ma sens, a część osób uważa to za świetny pomysł. PRoto.pl zwróciło się do ekspertów z prośbą o skomentowanie decyzji szefa Twittera.
Na wstępie Maks Michalczak, Head of PR and Content Marketing w Grupie Eura7, zauważa, że „to decyzja wychodząca naprzeciw oczekiwaniom wielu interesariuszy”. Sądzi on też, że jest to próba pozyskania nowych użytkowników. „Nie uważam, że Twitter straci swój newsowy charakter. Możliwość pisania tweetów do długości 4000 znaków to przecież możliwość, a nie przymus, więc prawdopodobnie nadal będzie dominował w tej komunikacji nawyk prostego, klarownego, szybkiego, niekiedy emocjonalnego informowania” – dodaje ekspert.
Michalczak zauważa także, że „nadal nie wiemy, czy to opcja, z której na początku będą mogli skorzystać wszyscy użytkownicy, czy tylko subskrybenci”. Jak dodaje, „przy tej okazji warto przypomnieć, że w Polsce, jak dotychczas, nie wprowadzono programu płatnej subskrypcji, więc nasze rozważania, przynajmniej w tym zakresie, mają charakter typowo akademicki”.
Adam Kaliszewski, Director, Head of Digital Practice w Solski Communications, zwraca uwagę, że już pół roku temu Twitter testował format wpisów „Notes” o długości do 2500 znaków. „Biorąc jednak pod uwagę wszystko, z czym mamy do czynienia ostatnio w kontekście tej platformy, ostatni pomysł Elona Muska jest raczej… pomysłem Elona Muska, niż wdrożeniem opartym na pogłębionej analizie wniosków z testów wspomnianego rozwiązania” – mówi ekspert. Adam Kaliszewski do samej koncepcji ma stosunek neutralny. Jak dodaje, „z jednej strony ceni Twittera za zwięzłość i myśli, że dotychczasowi użytkownicy nie zmienią nagle stylu pisania”. „Z drugiej – za wprowadzeniem tego typu możliwości już od dawna przemawia szereg argumentów – od publikowania dłuższych form łączonych w wątki (i »ujednolicanych« przez zewnętrzne narzędzia) po różnorodną dopuszczalną długość wpisów w, jawiących się jako alternatywa dla Twittera, serwisach fediwersum (Mastodon i inne)” – twierdzi ekspert.
Norbert Kilen, Strategy Director w On Board Thnik Kong, mówi, że jego zdaniem pomysł zwiększenia limitu znaków na Twitterze do 4000 nie jest dobry. „Twitter to krótka, szybka komunikacja! Nie wierzę, że przyniosłoby to coś dobrego. Większość użytkowników serwisu na pewno tego nie oczekuje. Czasem, tak jest właśnie w przypadku Twittera, ograniczenie jest kluczową częścią usługi, elementem pomysłu” – mówi ekspert. „Nie sądzę, żeby ktoś rozważał np. wprowadzenie możliwości wgrywania na TikToku plików GIF albo poziomych wideo. Oczywiście istnieją argumenty za wydłużaniem tweetów. Dłuższe wpisy, uśredniając, angażują nieco bardziej. W limicie 280 znaków trudno się też czasem zmieścić. Nie chciałbym jednak, żeby nagle tweety zamieniono w długie artykuły” – tłumaczy ekspert.
Maks Michalczak zwraca uwagę, że „już dziś można jednak dostrzec, że na Twitterze coraz większą popularnością cieszą się formy dłuższe niż 280 znaków, które autorzy publikują jako tak zwane »nitki«”. Ekspert dodaje, że „obecny limit powodował, że narzucona krótka forma newsowa często prowadziła użytkowników na manowce, pozostawali w błędzie, ponieważ nie dało się przekazać wyczerpującej temat treści w 280 znakach”. „Nie każdy jest mistrzem lakonicznego precyzowania i formułowania informacji czy opinii, nawet jeśli przynależy to do jego zawodowego warsztatu. W związku z tym padały pretensje pod adresem mediów lub indywidualnie – dziennikarzy relacjonujących konferencje i ważne wydarzenia” – dopowiada.
„Jestem przekonany, że Twitter czeka jeszcze wiele zmian w najbliższej przyszłości, a poszerzenie limitu to tylko jeden z kroków w kierunku wielu nowych narzędzi. Ich pełna i w miarę obiektywna ocena może nastąpić najwcześniej w III kwartale 2023 roku” – podsumowuje Maks Michalczak.
Czytaj też: Twitter ma nowego właściciela. Elon Musk kupił serwis społecznościowy
Opracowała Beata Szauer