O pracownikach odchodzących z firm wraz ze swoimi klientami pisze w Życiu Warszawy Marcin Zwierzchowski. Dr Tomasz Dołęgowski z SGH ocenia, że „żadna branża w Polsce nie jest wolna od takich zjawisk”. Osąd ten potwierdza Jerzy Ciszewski: „w Polsce bardzo często zdarza się odchodzenie pracowników z dużych agencji, zakładanie własnych firm i przejmowanie obsługiwanych wcześniej klientów (…) Ostatnio pracownica jednej z agencji odchodziła tłumacząc, że jest zmęczona pracą w branży. Kilka dni później działała już na własny rachunek”.
„Ja oczywiście popieram ambicje ludzi i ich chęć usamodzielnienia się. Ale niech to robią na własne ryzyko i ze stanu »zero«, a nie kosztem byłego pracodawcy” – dodaje Ciszewski – „Niestety, w Polsce to zjawisko rozpowszechniło się też po części z powodu klientów. Oni czasami nie rozumieją, że pewne moralne braterstwo biznesowe obowiązuje obie strony: nie tylko agencję, ale i zleceniodawcę”. Zwierzchowski podkreśla, że „na rozwiniętych rynkach ktoś, kto ukradł klienta, jest w branży spalony. Bo jeśli raz był nieuczciwy, może mu się to częściej zdarzać”. „Kradzież własności firmy jest nie tylko nieetyczna, ale i nielegalna” – podsumowuje prof. Wojciech Gasparski, etyk biznesu z WSPiZ.