Trybuna zamieszcza wywiad z Piotrem Tymochowiczem. Jego zdaniem „(…) nie warto poświęcać się samorealizacji i doskonaleniu umiejętności, jeśli nie potrafimy tego »sprzedać« innym”. W opinii Tymochowicza za pomocą PR-u można wykreować dowolną rzeczywistość. Zwraca uwagę na „(…) wzmożony »wyścig« szczurów(…)” wśród prokuratorów. „(…) intensywnie myślą, jak zamykać najwięcej ludzi, bo wtedy poprawią im się statystyki. Szkolą się też, żeby jak najlepiej wypadać w telewizji”.
Za najbardziej charakterystyczny dla politycznego PR-u specjalista uważa sposób budowania pozytywnych relacji polityków z wyborcami za pośrednictwem mediów, który stanowi część przyjętego przez nich planu kontaktu z elektoratem. Okoliczności, w jakich została aresztowana Aleksandra Jakubowska, Tymochowicz uznał za „żałosny spektakl”. Jego zdaniem pokazał on, że „(…) tam, gdzie za PR stoją wielkie pieniądze lub polityka (…) nie liczą się żadne względy humanitarne”. Tymochowicz uważa, że jest to efekt uczenia się PR od amerykańskich specjalistów. Na zakończenie dodał, iż obecnie trudno jest dostrzec wyraźny podział na fakty i faktoidy, ponieważ „(…) faktoidy stają się faktami”. (jk)
Cały artykuł:
ŚWIAT JEST PIAREM z PIOTREM TYMOCHOWICZEM, specjalistą od Public Relations i marketingu politycznego, rozmawia Krzysztof Lubczyński.
Public relations (PR”, to jedno z tych pojęć, które zrobi ty w minionych kitach za wrotną karierę. Skąd wzięta się idea „piaru”?
– Choć PR jest działaniem bardzo praktycznym, to punktem wyjścia dla niego jest pewna filozofia i ogląd świata. To może szokujące, co powiem, ale 20 lat doświadczeń doprowadziło mnie do takiego oto wniosku. Jeśli zadamy sobie pytanie, co tak naprawdę istnieje, co jest rzeczywistością, to nasuwa się odpowiedź, że nie ma czegoś takiego, jak osobne zjawiska i osobni obserwatorzy Zjawisko istnieje dopiero wtedy, kiedy jest obserwowane. Wtedy staje się zdarzeniem. Można to opisać na przykładach rodem ze świata przyrody. Zachowuje się ona tak, jakby nie chciała dopuścić do siebie zjawisk są mych w sobie. Jeśli gdzieś we wszechświecie miałaby narodzić się nowa gwiazda tak, że żaden inny składnik materii nie mógłby tego faktu zaobserwować, to taka gwiazda nie narodzi się. Świat urzeczywistnia tylko to, co może być obserwowane. Jeżeli zapala się masywna gwiazda i tworzy tzw. czarną dziurę, przez którą nie widać światła, jeśli wokół tworzy się tzw. horyzont zdarzeń i jeśli cokolwiek wpadnie w ten horyzont, to już nigdy nie wydostanie się na zewnątrz. Fizyka mówi, że wewnątrz horyzontu zdarzeń nie ma już naszego wszechświata. To jest inny wszechświat właśnie dlatego, że niczego, co tam zaistnieje, nie jesteśmy w sta nie zaobserwować. Jest w tym analogia do świata ludzkich doświadczeń. Jeśli ktoś opisuje swój sen, to nigdy nie dowiemy się, czy mówi prawdę, czy kłamie. Sen jest zjawiskiem, którego nie da się bezpośrednio obserwować, tak jak nie da się bezpośrednio obserwować naszej świadomości. Oznacza to, że nasze sny i nasza świadomość nie są elementami rzeczywistości naszego świata. Są w istocie nierzeczywistością. Jeśli jakaś kobieta marzyła, że by zostać śpiewaczką operową i przez 10 lat trenowała po 4 godziny dziennie w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, więc jej nikt nie słyszał, to powstaje pytanie, czy ma ona wytrenowany głos, czy nie? Otóż nie ma wytrenowanego głosu, ponieważ nikt tego głosu nie usłyszał. Wypływa z tej filozofii praktyczny wniosek, że nie warto poświęcać się samorealizacji i doskonaleniu umiejętności, jeśli tego nie potrafimy sprzedać” innym. Wtedy będzie to zjawisko, ale nie zdarzenie Zjawisko staje się zdarzeniem, kiedy może być obserowane. Istotą świata nie jest ani zjawisko, ani obserwator, ale relacja między nimi. Świat jest gigantycznym zbiorem zdarzeń.
Czyli za pomocą PR można wykreować dowolną rzeczywistość?
– Oczywiście. Podam na początek przykład ze sfery poza politycznej. Kilka lat temu wybuchła w Polsce panika związana z kleszczami, z zagrożeniem chorobami odkleszczowymi. Otóż kleszcze żyją na świecie od 250 milionów lat, czyli są starsze od gatunku ludzkiego, a przy tym są skomplikowany mi organizmami. Ludzie wiedzą, że np. wirus grypy łatwo mutuje, ale przecież kleszcz jest dość skomplikowanym, wielokomórkowym organizmem i nie może ulegać tak szybkiej mutacji. I oto ludzie uwierzyli mówieniu, że kleszcze mutują tak, jak wirusy Nie mogę na ten temat wiele po wiedzieć, ale fakty były takie, że firma farmaceutyczna X postanowiła sprzedać specyfik Y. Po pierwszym miesiącu kaskady piarowej specyfik ten sprzedawał się o 1300 procent lepiej, nie mówiąc już o kolejnych miesiącach. Kiedy podczas na rady w pewnej firmie ktoś za pytał, co będzie, gdy dzienni karze zwrócą się do genetyków, którzy wyśmieją polską inwazję kleszczy ktoś inny przytomnie odpowiedział pytaniem na postawione pytanie: a jaką możliwość lobbinngu mają polscy genetycy? Otóż rzeczywiście żadnego lobbingu genetyków przeciw tej bzdurze nie będzie. Może jednak ktoś w końcu napisze, że dziwnym trafem nikt z naszych sąsiadów, ani Niemcy ani Ukraina, ani Białoruś, nie odnotował żadnego nowego wysypu kleszczy nowej mutacji. A przecież kleszcze nie znają granic, więc co, upodobały sobie Polskę? W konkretnym interesie finansowym niejednego koncernu, niejednej firmy, leży wywoływanie atmosfery paniki, histerii, oblężonej twierdzy.
A jeśli w okresie przedwakacyjnym niektóre gazety donoszą tonem autorytatywnym, że lato w Polsce będzie zimne, więc słońca trzeba szukać w Grecji czy we Włoszech, to czy to też jest PR?
-Nic nie dzieje się przypadkiem. To oczywiście jest zagra nie piarowe na rzecz firm tury stycznych oferujących wakacje za granicą. Z kolei firmy oferujące wypoczynek w Polsce będą starały się, aby ludzie uwierzy li, że lato W Polsce będzie akurat bardzo piękne.
Jaki mamy teraz odpowiednik kleszczomanii w obyczajowości, w życiu społecznym?
– Histerię pedofilią. Tak jak ludzie uwierzyli w wysyp zmutowanych kleszczy tak uwierzyli w niesamowity wysyp pedofilii, tak jakby była ona czymś nowym w naszej cywilizacji. Pedofilia jest zbrodnią, ale jest to straszak nadużywany, także w stosunku do niewinnych ludzi. Pragnę przy tej okazji po dać do wiadomości przerażające dane – otóż jeszcze nigdy dotąd nie szkoliłem medialnie tylu prokuratorów, co obecnie. Prokuratorzy odkryli, od czasu nastania pana ministra Ziobry, że ich kariera zależy od ich medialności. Obserwuję więc wśród nich wzmożony „wyścig szczurów”. Intensywnie myślą, jak zamykać jak najwięcej ludzi, bo wtedy poprawiają im się statystyki. Szkolą się też, że by jak najlepiej wypadać w telewizji. Prokuratorzy mówią mi prywatnie, że nigdy nie było tyle, co obecnie pomówień i zarzutów o pedofilię. Ta statystyka pomówień jest przerażająca, a nikt o niej nie mówi, bo to jest w interesie grup adwokacko-prokuratorskich. Otóż co drugi rozwód jest stemplowany zachowaniami pedofilskimi. Adwokaci sami doradzają swa-im klientkom, by używały argumentu pedofilii, bo wtedy jest największe prawdopodobieństwo orzeczenia winy męża. Wynikałoby z tego, że co drugi rozwodnik jest pedofilem, co mogłoby prowadzić do wniosku, że jako normę trzeba by ją zalegalizować. A przecież to absurd.
Jedną ze sfer, w które PR wszedł najsilniej, jest polityka. Co jest najbardziej charakterystyczne dla politycznego piaru?
– Jest to sposób budowania pozytywnych relacji polityków ze społeczeństwem, z wyborcami, za pośrednictwem mediów. PR polityczny różni się jednak od piaru klasyczne go. Jest on sposobem takiego zarządzania relacjami z mediami, by zgodnie z planem kontaktować się z elektoratem. W PR klasycznym mamy wielość takich samych produktów i określone kanały docierania do klientów. W przypadku polityki mamy produkt jednostkowy i unikatowy, czyli konkretnego polityka. Jedynie partie polityczne można promować za pomocą metod podobnych do klasycznego marketingu, tak, jak promuje się firmę. Lidera politycznego nie można jednak wypromować tak, jak proszek do prania. W klasycznym marketingu kreuje się zapotrzebowanie na towar, w PR politycznym mamy do czynienia z kreowaniem rozpoznawalności danego człowieka, konkretnego indywiduum. Dopiero kiedy się tę rozpoznawalność osiągnie, rozpoczyna się właściwa kreacja polityka. Elektorat, szczególnie w Polsce, kraju młodej demokracji, to bardzo dziwny twór, niestabilny, wahający się, przepływający od jednej partii do drugiej. W Polsce pojęcia lewica i prawica są tak pomieszane i tak niejasne, że głosowanie na te formacje wygląda zupełnie inaczej niż w Europie. Bardzo charakterystyczna jest tu kariera pojęcia postkomunizm. To jest wytwór politycznego czarnego piaru, ponieważ każdy, kto pamięta czasy PRL, rzekomego komunizmu, ten wie, że w Polsce nie było żadnego komunizmu, tylko bardziej czy – częściej – mniej udolne for my wcielania rozmaitych strategii socjalistycznych. I oto po 1989 roku wyrośli nagle tzw. postkomuniści. Równie dobrze można by nie tylko księży, ale też ministrantów, nazywać postinkwizytorami Jedno i drugie jest równie nonsensowne, ale gdyby to ostatnie określenie powtarzać, w ramach PR. przez kilka miesięcy to równie dobrze by się przyjęło. Stworzenie pojęcia postkomuniści jest efektem kaskadowego PR, którego mechanizm dobrze oddaje słynna formuła ministra propagandy II Rzeszy Josepha Goebbelsa. Zgodnie z nią, kłamstwo wielokrotnie powtórzone staje się uznaną prawdą. Skoro wszyscy mówią o postkomunistach, to młodzi ludzie rzeczywiście zaczynają wierzyć, że był jakiś komunizm. To jest wielki sukces postpiarowy prawicy.
Czy sposób aresztowania Aleksandry Jakubowskiej me byt formą brutalnego PR? Przecież to kobieto, O nie groźny przestępca, który może zbiec. Czy założenie jej kajdanek to nie był brzydki PR ze strony obecnej ekipy?
– Podobnie było ze spektakularnym zatrzymaniem Emila Wąsacza. Mikroskopijny gabarytami cielesnymi Wąsacz na prawdę nie uzasadniał zastosowania wobec niego procedury, jaka byłaby uzasadniona w stosunku do jakiegoś Kiełbasy” czy Masy”. Podobnie brzydko potraktowano panią Jakubowską, matkę niepełnosprawnego dziecka, kobietę już od jakiegoś czasu zaszczutą. Sposób jej zatrzymania to był żałosny spektakl, pusty pokaz siły. Pokazuje to, że nie liczą się żadne względy humanitarne. Tam, gdzie za PR stoją wielkie pieniądze lub polityka, tam one zupełnie się nie liczą. To także efekt uczenia się PR na modłę amerykańską.
Za partię o najskuteczniejszym PR uchodzi Prawo i Sprawiedliwość, a za jej głównych kreatorów w tej dziedzinie uchodzą Adam Bielan i Michał Kamiński. Czy wysoko ocenia Pan ich zdolności i umiejętności w tej sferze?
– Przy całym szacunku dla Michała Kamieńskiego, którego znam osobiście, nie byłby on w stanie wymyśleć jednej setnej tego, co PiS robi w sferze PR. Wielokrotnie dzwonił i pro sił o rady w najprostszych kwestiach. Może jednak brylować, ponieważ myślę, że korzy sta z amerykańskich specjalistów. To, co obserwuję, to są amerykańskie techniki piarowe. Dzięki temu Pis wie, jak reagować na krytykę, jak przykrywać swoje afery innymi aferami, jak bronić się poprzez atak. I trzeba przyznać, że robią to perfekcyjnie.
Wszystko to, co Pan mówi pokazuje, że coraz mniej jest w naszym otoczeniu i rzeczywistości tworzącej się trybem naturalnym, spontanicznym, a coraz więcej sztucznie wykreowanej przez to, co nazywamy PR…
– Tak dokładnie jest. Już dawno teoretycy mediów wprowadzili pojęcie faktoidu, czyli faktu wyprodukowango przez media. Obecnie podział na fakty i faktoidy zatarł się. Faktoidy stają się faktami. – Dziękuję za rozmowę.