Elżbieta Isakiewicz w Newsweeku zamieściła artykuł o wizerunku prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Styl obecnej prezydentury przedstawia w kontekście doświadczeń gen. de Gaulle’a i określa go mianem „stylu monumentalnego”. Autorka scharakteryzowała wizerunki obecnych, jak i minionych prezydentur, a na skrajnych biegunach podziału ustawiła styl „luzacki” przeciwstawiony „monumentalnemu”.
Styl „(…)luzacki, obowiązuje w Ameryce od czasów Johna F. Kennedy’ego. Młody, żurnalowo przystojny, z piękną żoną, pozwalał się filmować prywatnie, a o jego licznych romansach szeptała waszyngtońska ulica, choć bez zgorszenia, bo lud tak go kochał, że wiele wybaczał” – pisze Isakiewicz i dodaje: „Drugi styl, monumentalny, to specjalność Europy, a już szczególnie Francji (…) de Gaulle będzie już zawsze dzierżył tytuł pierwszego monumentalisty kontynentu”.
Zdaniem autorki w kampanii wyborczej specjaliści od wizerunku doradzający Kaczyńskiemu „(…)usiłowali wpasować go w styl luzackopodobny”. Po wygranych wyborach nastąpiła zmiana, a Kaczyński „(…)zmienił przebranie i przybrał styl monumentalny w skrajnej postaci. Stał się pomnikiem i zastygł w jego formie”. Aby w pełni realizować wybrany przez obecnego prezydenta styl potrzebna jest umiejętność zachowania dystansu. A tego, zdaniem Isakiewicz, Kaczyńskiemu brakuje.
Także w relacjach prezydenta z mediami widać błędne rozumienie wizerunku monumentalnego. „W zasadzie publicznie pojawia się tylko na bogoojczyźnianych uroczystościach. Do rozmowy z mediami wydelegował urzędników (…) którzy nie robią dobrego wrażenia”. (psp)