W Poranku TVN24 Wojciech Jabłoński komentował i porównywał niedawne konwencje Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej. Pierwsza z partii urządziła wielkie show z oprawą muzyczną, druga natomiast ograniczyła się do skromnego spotkania. Jak mówi Jabłoński, na konwencji PiS-u było znacznie więcej ludzi, a sama partia poprzez obecność Gilowskiej i Religi pokazała się jako ta, która grupuje ludzi z różnych środowisk. „A wrażenia Platformy? Fatalne, gdyż tam w zasadzie spotkali się jacyś ludzie z legitymacjami partyjnymi, którzy mówili sobie po cichutku, co chcieliby zrobić. A to musi być z przytupem” – twierdzi Jabłoński.
Zdaniem specjalisty, teraz, gdy przyzwyczailiśmy się, że w polityce bardziej liczy się to, jak się mówi, a nie to, co się mówi, „formy amerykańskie są lepsze, chociaż żeby była łyżka dziegciu w tej beczce prawicowego miodu, to trzeba dodać, że PiS trochę przesadza”. Twierdzi następnie, że Jarosławowi Kaczyńskiemu udaje się osiągnąć rozgłos, czego nie można powiedzieć o Tusku, który jest na to za cichy i za skromny. Zdaniem Jabłońskiego, wyborcy zdają sobie sprawę, że głośne konwencje polityczne to jest „polityczny bajer”, ale jednocześnie są coraz bardziej przekonani, że tak właśnie trzeba. „Musi być show, musi być widowisko. Czy demokracja na tym zyskuje? Nie, nie zyskuje”. (jcm)