Polscy grabarze wypracowali własne określenia na zmarłych, trumny czy żałobników, takie wnioski znalazły się w pracy naukowej dotyczącej języka pracowników branży pogrzebowej, dowiedziała się gazeta.pl. W języku grabarskim „Brelok to wisielec, dębowa jesionka – trumna, boja – topielec, sucharek – wyjątkowo szczupły zmarły, a kolędnicy albo apacze – rodziny, które biegają po zakładach pogrzebowych, by sprawdzić cenniki. Zmarły to niebol albo skórka”, podaje gazeta.pl, za autorką pracy, Beatą Mróz.
Kreatywność grabarzy zaniepokoiła Polskie Stowarzyszenie Kremacyjne, Administratorów Cmentarzy i Przedsiębiorców Pogrzebowych. Przedstawiciele branży funeralnej zdecydowali się więc poprosić o pomoc profesora Jerzego Bralczyka. Jak podał portal profesor przygotowuje serię wykładów dla grabarzy, aby nauczyć ich, jak wypowiadać się o zmarłych i pochówku w sposób taktowny i elegancki. „W czasie żałoby neutralne na pozór słowo trup nabiera brutalnego zabarwienia, dlatego taktowniej posługiwać się terminem osoba zmarła” – poucza językoznawca. (ał)