„Rok 2007 był rokiem dynamicznego rozwoju branży PR, jak gdyby na przekór jej kulejącemu wizerunkowi”, pisze na łamach Home&Market Paweł Sanowski. Choć według autora ubiegły rok nie należał do rewolucyjnych dla polskiego public relations, to dobra koniunktura i wzrost zainteresowania klientów usługami PR-owskimi sprzyjał środowisku. Miało to przełożenie na dochody oraz zwiększenie zatrudnienia w firmach PR.
Zgodnie z tym, co pisze Sanowski, w branży działo się sporo. Pojawiły się nowe agencje, a wśród nich firmy założone przez polskie celebrities. „Tak utworzono Mroczek House i agencję Iwony Guzowskiej”, pisze autor. Natomiast kilka PR-oskich firm z Polski wyruszyło na podbój Europy Środkowej, uruchamiając swe filie na Ukrainie i w Czechach. Ciekawostką kadrową, zdaniem Sanowskiego było między innymi przejście do Super Expressu Pawła Biedziaka z KG Policji, w której był rzecznikiem. Pojawiły się też nowe imprezy środowiska oraz branżowe nagrody. Po raz pierwszy PRoto wręczyło PRotony, a po rocznej przerwie „PSPR wznowiło przyznawanie Łbów PR” – kontynuuje Sanowski. Rok 2007 przyniósł również duże zaangażowanie branży w kampanie CSR. Dzięki pracy PR-owców dynamicznie rozwijała się także promocja miast i regionów. Na rynku pojawiło się wiele nowych usług ułatwiających pracę specjalistom od public relations, uważa autor. Wśród nich wymienia powstanie MediaContactu, czyli bazy adresowej do ponad 7 tys. dziennikarzy oraz unowocześnienie usług monitorowania mediów.
Według Pawła Sanowskiego „w roku 2007 w mediach panowała moda na public relations”. Interesowano się zwłaszcza tym, kto stoi za medialnym sukcesem polityków. Dlatego, jego zdaniem, do najgorętszych tematów należała współpraca Donalda Tuska z Adamem Łaszynem. Jednak „w związku z kampanią parlamentarną, PR często był mylony z propagandą, czy działaniami nieetycznymi”, dodaje.
W ubiegłym roku nie obyło się bez kontrowersji i wizerunkowych wpadek. Kryzysy firm takich jak Wawel i Bakalland, Marwit czy Gerber odbiły się szerokim echem w mediach. Ale także działania niektórych przedstawicieli środowiska public relations nie sprzyjały budowaniu poprawnego wizerunku samych speców od PR-u. Między innymi dlatego „PR-owicec to w oczach opinii publicznej magik od socjotechniki”, podsumowuje Sanowski. (ał)