W tygodniku Polityka Sławomir Mizerski z ironią porównuje metody PR-owskiej pracy poprzedniego i aktualnego rządu. Zauważa on, że jeśli idzie o wizerunek „dobiega końca epoka rękodzielnictwa i chałupniczej produkcji orędzi gdzieś na telewizyjnym zapleczu, a zaczyna się epoka skomplikowanej inżynierii w wykonaniu dużego zespołu ludzkiego”.
Zdaniem felietonisty w przeszłość odchodzą „romantyczne czasy” spin doctorów z PiS-u „samotnie wykuwających w nieprzychylnych mediach ciepły i przyjazny wizerunek swojej partii i jej przywódcy”. Autor nie wymienia nazwisk wspomnianych spin doctorów, ale pisze, że robili oni co mogli, jednak „materiał” z którym pracowali „był za cienki” i zrobić z nim nic więcej się nie dało.
Natomiast dzięki powiększonej ostatnio PR-owskiej ekipie Donalda Tuska, komentuje Mizerski, premier „będzie dysponował całą kliniką wysokiej klasy specjalistów”. Pozwala to wierzyć dziennikarzowi, że w przypadku nowego rządu „otrzymamy wreszcie wizerunek nowoczesny, na miarę potrzeb i wyzwań, przed jakimi stoi nasz kraj”.
Oby tylko PR-owskie „oliwienie” rządu, nie wpłynęło negatywnie na klarowność serwowanych komunikatów, storyspinersów z PO, ostrzega Mizerski. (ał)