Dlaczego premier i prezydent nie jadą na mecz otwarcia Euro 2008, zastanawia się na łamach Dziennika Mikołaj Wójcik. Jedną z wymienianych w tekście przyczyn są względy PR-owskie, zwłaszcza w przypadku Donalda Tuska.
Jak pisze dziennikarz, doradcy premiera obawiają się o jego wizerunek, który pogorszył się po wyprawie do Peru, uznawanej za PR-owską katastrofę. Kolejny wyjazd mógłby pogorszyć notowania szefa rządu, dlatego specjaliści od wizerunku odradzili Tuskowi udział w meczu Polska –Niemcy, pisze dziennikarz.
Jest także druga przyczyna, która mogłaby wpłynąć negatywnie na obraz zarówno premiera, jak i prezydenta – otoczenie obu z nich obawia się odium, jakie mogłoby spaść na obu polityków po prawdopodobnej porażce polskiej drużyny. Dlatego zostają oni w kraju i mecz obejrzą w telewizji, czytamy w tekście.(ał)