Parkiet donosi, że zarząd GPW przyjął uchwałę o powołaniu „czarnej listy” spółek giełdowych. Emitentom, którzy znajdą się na tej liście grozi fixing, chyba, że pod opieką agencji zajmujących się IR-em wdrożą specjalne rozwiązania, czytamy w tekście.
Jak podaje gazeta, na listę trafią emitenci w upadłości i ci, których akcje kosztują mniej niż 10 groszy. Znajdą się tam także spółki o niskiej płynności, czyli podmioty, których obroty w trakcie jednej sesji nie przekraczają 50 tys. zł, a liczba transakcji 10.
Aby pozostać w systemie notowań ciągłych, spółki z „czarnej listy” muszą wdrożyć Program Wspierania Płynności. Zakłada on, że emitenci obok współpracy z animatorami, muszą komunikować się z inwestorami za pomocą specjalnej strony internetowej. Jednak Magdalena Kołodziejczyk z M+G Public Relations przekonuje, że GPW dała spółkom zbyt mało czasu na wdrożenie nowych rozwiązań. „Zwykle mijają co najmniej dwa pełne okresy raportowania, zanim spółka w pełni przyswoi nowe zasady komunikowania z rynkiem”, mówi Kołodziejczyk. (ał)