Tygodnik Przekrój zamieszcza wywiad z brytyjskim PR-owcem Timothy Bellem, o którym zrobiło się głośno w polskich mediach po tym, jak rozpoczął on współpracę z prezydentem Białorusi. Podczas rozmowy Bell uchyla rąbka tajemnicy na temat tego oraz kilku innych słynnych klientów.
Bell przyznaje, że rzadko odmawia klientom proszącym go o doradztwo wizerunkowe. „Jestem biznesmenem, który zajmuje się komunikacją. Pracuję dla konkurujących ze sobą banków, towarzystw ubezpieczeniowych, państw, które się lubią albo nie”. Dotychczas nie odmówił między innymi chilijskiemu prezydentowi Augusto Pinochetowi, rosyjskiemu milionerowi Borysowi Bierezowskiemu, a także „żelaznej damie” Margaret Thatcher i jej synowi, oskarżonemu o zamach stanu w Gwinei Równikowej. Najbardziej dumny jest jednak, jak sam twierdzi, ze współpracy z prezydentem RPA Frederikiem de Klerkiem, któremu pomagał przekonać białych mieszkańców kraju do zniesienia apartheidu.
Bell nie widzi dwuznaczności w pomaganiu tak odmiennym klientom, nie chce też mówić, ani o szczegółach współpracy z Łukaszenką, ani tym bardziej oceniać jego polityki. „Co pani rozumie przez słowo >>dyktator<<”, pyta retorycznie.(ał)
Zapraszamy do dodawania opinii na temat pracy dla konkurujących ze sobą klientów i portfolio lorda Bella.