W Kurierze Porannym ukazała się rozmowa z Erykiem Mistewiczem na temat afery z logo Białegostoku.
Mistewicz stwierdza, że dzięki niej miasto stało się sławne w całej Polsce tak, jak w latach 80. Wąchock. Dodaje także, że podobne problemy miały też inne miasta, jednak nad nimi czuwała opatrzność w momencie podpisywania umowy z agencją. Zauważa również, że kluczem w całej sprawie będzie właśnie umowa z Eskadrą. Specjalista podejrzewa, że są w niej same ogólniki, a projekt umowy nie powstał w urzędzie miasta. Przyznaje, że „wizerunek i reputacja to najcenniejsze dobro miasta. (…) Kiedy chodzi o zarządzanie czymś, co miasto ma najwartościowszego, władze miejskie nie wiedzą, jak dochować najwyższej staranności w tworzeniu takiej umowy”. (mk)