Z głosowaniem w eurowyborach jest jak z historią o piosenkach z filmu „Rejs”, tłumaczy Nowinom Dariusz Tworzydło. Lubimy te, które znamy. Podobnie rzecz się ma z politykami, czytamy.
Zdaniem Tworzydły, wielu wyborców nie wie, jakie kwalifikacje powinien mieć europoseł. Dlatego społeczeństwo woli głosować na znane polityczne twarze, ale także na sportowców, artystów, czy… karateków. Właśnie w ten sposób ustala się „jedynki” na listach wyborczych, tłumaczy Tworzydło. Myliłby się natomiast ten, kto uznałby, że magnesem przyciągającym wyborców są hasła polityczne – po prostu jest ich za dużo, dodaje ekspert. (ał)