O przeprosinach w polskim życiu publicznym pisze w Rzeczpospolitej Wiktor Ferfecki. Według autora na polskiej scenie – zwłaszcza politycznej – trudno o słowo „przepraszam”.
Punktem wyjścia dla Ferfeckiego są opublikowane ostatnio w Polska The Times przeprosiny Jarosława Kaczyńskiego. Prezes PiS przepraszał swojego byłego przyjaciela Ludwika Dorna za insynuacje, jakoby ten nie płacił alimentów. Zapowiedź na pierwszej stronie – rozwinięcie na 6. stronie, specjalna czcionka – mecenas Agnieszka Metelska w pozwie bardzo szczegółowo sprecyzowała, jak wyglądać mają przeprosiny. Zdaniem dziennikarza nie jest to wynikiem prawniczej nadgorliwości a pragmatyzmu.
Wiktor Ferfecki popiera swoją tezę przykładami: w 2006 roku Ludwik Dorn przepraszał dziennikarza Piotra Krysiaka za nazwanie go chłystkiem. Przepraszał dwa razy, ponieważ za pierwszym postanowił dodać do treści definicję chłystka. I wylicza kolejne cytaty z Dorna skierowane do przedstawicieli mediów: „ścierwojady” czy „burą sukę”.
„Przepraszać nie potrafią zwłaszcza politycy o poglądach konserwatywnych. Okazuje się, że deklarowane przekonania to jedno, a rzeczywistość to drugie. Często używają formułki „jeśli ktoś poczuł się urażony, proszę o wybaczenie”- mówi dla Rzeczpospolitej politolog dr Wojciech Jabłoński.
Autor ilustruje to zachowaniem najważniejszych polskich polityków. W ten właśnie sposób Jarosław Kaczyński przepraszał polską inteligencję, były szef Kancelarii Prezydenta Piotr Kownacki w imieniu Lecha Kaczyńskiego – Monikę Olejnik czy premier Donald Tusk – prezydenta.
Dziennikarz konkluduje, że nie jest to jedynie przypadłość polityków – przepraszali tak, by nie przeprosić także raper Peja czy Krzysztof Daukszewicz. Jednak za „najlepsze” wzorce w tej dziedzinie wskazuje tabloidy. Zmniejszanie czcionek, zlewanie wersów to tylko kilka sztuczek stosowanych przez polską prasę brukową.
„Polscy politycy są głęboko zakompleksieni, a przeprosiny traktują w kategoriach upokorzenia. To duży błąd wizerunkowy, bo przyznanie się do winy może dodać punktów(…)” – podsumowuje w artykule Ferfeckiego Wojciech Jabłoński. (bs)