O kontaktach lobbystów z pracownikami Komisji Europejskiej pisze na łamach Rzeczpospolitej Anna Słojewska.
Jak czytamy w artykule, urzędników z Komisji obowiązują ścisłe reguły postępowania z lobbystami. Każdy z nich ma obowiązek meldować swojemu przełożonemu o każdej przysłudze, której wartość przekracza 50 euro. Unijni komisarze muszą natomiast deklarować o prezentach, których wartość przekracza 150 euro. Jak pisze Słojewska, z przedstawicielami interesariuszy urzędnicy Komisji spotykają się w restauracjach znajdujących się w pobliżu jej siedziby. Nikt tych spotkań nie uważa za formę przekupstwa, są one jednym z elementów brukselskiego krajobrazu. Tym bardziej, że obowiązkiem urzędników jest zapoznanie się ze zdaniem wszystkich zainteresowanych daną sprawą stron.
Mimo ustalonych procedur, czasem urzędnicy, zwłaszcza ci podejmujący kluczowe decyzje, przekraczają zasady etyki. Słojewska podaje przykład dyrektora jednego z departamentów w Dyrekcji Generalnej ds. Handlu Międzynarodowego Fritza-Haralda Weniga, który uległ dziennikarskiej prowokacji. Z nagranych przez dziennikarzy Sunday Times rozmów z Wenigiem wynikało, że był on zainteresowany łapówką. (ks)
