Co stało się z prezesem PiS po wyborach? Marcin Celiński na łamach Gazety Wyborczej odpowiada, że nic. Jarosław Kaczyński wiedział bowiem od zawsze, że ludzie rozsądni w swoich codziennych wyborach mogą w pewnych warunkach zachowywać się histerycznie i czasem podejmować nieprawdopodobne decyzje wyborcze. Prezes PiS rozumie także doskonale, że „polityczny PR to gra na zbiorowych emocjach, niemająca nic wspólnego z »mędrca szkiełkiem i okiem«”. Zasadą kreowania wizerunku, opartego na wyczuwaniu emocji grupowych, od zawsze kierował się także PiS, nazwany w artykule „najbardziej udanym tworem Jarosława Kaczyńskiego”. Jak zaznacza autor, PiS wykorzystuje przerwę między wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi do stworzenia mitu założycielskiego partii, zbudowanego na wspomnieniu prezydentury Lecha Kaczyńskiego, tragicznie zmarłego w zagadkowej katastrofie, którego „naród z wdzięczności na Wawelu pochował”. Mit ten „długo będzie spajał twardy elektorat bez konieczności powtarzania, bo będzie istniał jako emocjonalne odróżnienie tej formacji od każdej innej” – czytamy. (ks)