„Było takie przeświadczenie, że ładne buzie w sztabie (…) i demonstrowanie, że ja jestem niesłychanie łagodny, przyniesie nam poparcie elektoratu wielkomiejskiego” – stwierdził Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Newsweeka.
W rozmowie tej wiele miejsca poświęcono minionej kampanii prezydenckiej. Według prezesa PiS powierzenie Joannie Kluzik-Rostkowskiej kierownictwa w jego sztabie wyborczym było błędem. „Początkowo sądziłem, że Joanna będzie raczej tylko twarzą kampanii, bo jest rzeczywiście wyjątkowo urocza. Później ona zapragnęła być realnym szefem i na to też przystałem, choć byłem jej postawą zaskoczony” – stwierdził Kaczyński dodając, że „jeśli ktoś ma urok osobisty, to powinien występować w telewizji, ale niekoniecznie podejmować decyzje organizacyjne w partii”. Rozmówca Newsweeka wspomniał też o błędach popełnionych w kampanii: rezygnacji z przedstawienia Bronisława Komorowskiego jako przedstawiciela „skrajnie lewego skrzydła PO, przyjaciela Palikota” oraz unikanie kwestii „różnych grzechów” obecnego prezydenta. Według lidera PiS wynik z pierwszej tury wyborów – 36 proc. poparcia – to „zwykły poziom poparcia”, natomiast w przypadku mobilizacji partyjnego aktywu, w wyborach parlamentarnych PO nie będzie miało szans.
Odnośnie obecnych relacji z prezydentem Jarosław Kaczyński stwierdził, że jest tylko posłem i nie musi zadawać się z Bronisławem Komorowskim, a zachowywanie pozorów w relacjach z nim byłoby konieczne, gdyby lider PiS był premierem lub marszałkiem Sejmu. (ks)