Blogerzy coraz częściej zarabiają na współpracy z reklamodawcami. Natalia Hatalska wzięła udział w billboardowej kampanii Microsoftu, Kominek za 100 tys. zł pojechał do USA promować Burger Kinga, a Artur Kurasiński reklamuje usługi banku Citi Handlowy – nad tym, czy blogerzy tracą wiarygodność, współpracując z reklamodawcami, zastanawia się na łamach Press Małgorzata Wyszyńska.
Jak czytamy, internauci krytykowali zarówno Kominka, jak i Artura Kurasińskiego, autora bloga AK74.pl, zarzucając im utratę niezależności. Oni jednak nie widzą nic złego w tym, że zarabiają na swoim pisaniu. „Nie widzę żadnej różnicy między blogerem zarabiającym na reklamach a dziennikarzem, którego zarobek pochodzi z reklam” – twierdzi Kominek. Kurasiński uważa zaś, że „ciężka praca powinna być wynagradzana”, a niezależnych blogerów po prostu nie ma, chyba że piszą do szuflady. Zarówno on, jak i Maciej Budzich, który wziął udział w promocji Windows 7, twierdzą, że niezależności nie tracą, ponieważ sponsorzy nie mają prawa ingerować w treść ich blogów.
Cytowany na łamach Pressu Budzich docina jednak Kurasińskiemu. „Zamieścił sponsorowane wpisy na fan page’u Citi Mobile w stylu, który do niego nie pasuje i tym samym zakwestionował swój autorytet niezależnego blogera” – wytyka. Kamil Niemira, managing director w agencji Social Media, uważa, że uzależnienie blogerów od reklamodawców jest niebezpieczną praktyką. Jak mówi, szanujące się media bardzo dbają o niezależność opinii, a pozyskiwaniem reklam zajmują się sprzedawcy, nie – dziennikarze. (iw)